wtorek, 3 lipca 2012

zaskoczenie

Wczesnym rankiem Mój Drogi Maż wyszedł z domu do pracy pozostawiwszy całą, no prawie całą, gdyż Najstarszy Niesforek w mieście na wakacjach, rodzinę w błogim śnie. Lecz sielanka długo nie trwała. Przerwała ją biegunka i gorączka, trawiąca Najmłodszego Niesfornego Aniołka, czyniąc go lekko marudnym i lejącym się przez ręce.
W bardzo grzeczny i miły sposób zawiadomiłam swojego Prezesa, że nici z dzisiejszej pracy w pracy, bez reszty bowiem poświęcę się pracy w domu na rzecz domu, a przede wszystkim zainfekowanego nie-wiadomo-czym Najmłodszego Niesforka.  :) Średni Niesforny Aniołek w zaistniałej sytuacji postanowiła nie marnować czasu i podjęła próbę przyuczenia do zawodu sanitariuszki, następnie kucharki, a na końcu praczki.
Jako że niemoc Niesforka mocno nas zaskoczyła i naszą pustą lodówkę również, a dieta biegunkowa jest raczej mało urozmaicona, wiec nie było dylematu z wyborem repertuaru obiadowego. Radą trzech obecnych osób ustaliliśmy, że będziemy jedli ryż z jabłkami. Ryż na szczęście był, jabłka niestety tylko trzy, z czego jedno niejadalne, no i to tyle. Średnia Niesforka postanowiła trzeć jabłka na tarce. Po zakończonej pracy oddała mi z promiennym uśmiechem dwa obgryzione ogryzki i kilka wiórków jabłka, przyklejonych do tarki i do miski, dodając: uwielbiam jabłka!
No to na obiad pozostał nam więc ryż, mocno rozgotowany, jako że na kleiku mi zależało.
Po prostu niebo w gębie, zwłaszcza dla styranego Mojego Drogiego Męża ;)

1 komentarz: