czwartek, 19 lipca 2012

gondola

Całą ferajną rzadko chodzimy po górach, tak naprawdę to od wielkiego dzwonu. Ale wszyscy to bardzo lubimy, nawet jak niektórzy jeszcze o tym nie wiedzą, albo nie mają tej świadomości ;)

Wprawdzie ci, co oznaczali trasy na mapie i na drogowskazach nie spotkali się do tej pory z tak szybkimi turystami, jak my i nawet nie mają pojęcia, wręcz do głowy im nie przyszło, że po górach można się tak wlec.

Dość łatwy odcinek, który powyżsi oszacowali, że można go przebyć w ciągu 45 minut, my przemierzyliśmy w ciągu dwóch godzin.

Nie trudno się domyśleć, że musiała nastąpić weryfikacja naszej dzisiejszej trasy.
Wtedy też pochwaliłam pomysł powstania kolejki gondolowej na Stok Izerski. Szybkobiegacze górscy i "prawdziwi" turyści (bo my, w aktualnym stadium rozwojowym naszej rodzinki, korzystając z tego typu środków lokomocji, niewątpliwie profanujemy miano turysty) nie są zachwyceni tą inwestycją, ale ja dzisiaj - bardzo. Kolejka, owszem, bardzo nowoczesna i szybka w krótką chwilkę podwiozła nas malutki kawałek, jakieś 500 metrów w różnicy poziomów do góry, dzięki czemu niezbyt strudzeni wspinaczką, niemalże natychmiast mogliśmy podziwiać piękne widoki.




Później zrobiliśmy sobie kilkukilometrowy spacer w słońcu, deszczu, wietrze, ale do celu naszej wędrówki - Chatki Górzystów - nie dotarliśmy. Całą tą trasę dzieciaki robiły na własnych nogach i nie korzystaliśmy z plecaczków do noszenia dzieci, po to, aby zaliczyć plan. Maluchy były i tak padnięte, a Najstarszy był niepocieszony, bo on rzeczywiście miał nadzieję, na dalszą wędrówkę.
Nic to,  nie poddamy się, jutro mam nadzieję, dotrzemy tam pewnym sposobem, który działał jeszcze 10, czy 9 lat temu, kiedy to bywaliśmy z Moim Drogim Mężem w tych rejonach regularnie na wyprawach rowerowych.

A i pogoda ma być podobno bardziej łaskawa. Mam nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz