Wczorajszy dzień się rozszedł między palcami, a dzisiejszy mimo doskonale opracowanego planu (chyba jednak maksimum), niestety też się rozlazł, co spowodowało moją wieczorną frustrację.
Ale że jestem zarówno pesymistką, jak i optymistką w jednym, gdy usłyszałam od pięknej pani w telewizji, co to prognozę pogody przedstawia, że biomet dziś niekorzystny, to od razu humor mi się poprawił i mam już konkretne wytłumaczenia dla mojej dzisiejszej niemocy. Przy takim podejściu to cieszy mnie plan wykonany w 50%.
Skupiliśmy się dzisiaj głównie na przygotowaniach do wakacyjnych wojaży. Kompletowaliśmy brakujące części garderoby - w końcu w niedługo w góry się wybieramy.
Najmłodszy Niesforny Aniołek odwiedził fryzjera, który skrócił mu fryzurę odsłaniając lewe ucho do zdjęcia dowodowego, wszakże postanowiliśmy Niesforkom nowe dowody wyrobić, bo te co mają, to wyrabiane w wieku 4 miesięcy i lekko się dzieci zmieniły, jakby wydoroślały. Ale do fotografa to już nie zdążyliśmy. Po prostu za szybko zamknął zakład ;) Spróbujemy po niedzieli, może zdążymy przed odlotem.
Oby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz