wtorek, 10 lipca 2012

odwiedziny

Miłe spotkanie z dwoma Krzysztofami, to znaczy z jednym Krzysztofem a drugim Krzychem, całkiem uduchowionymi, przebiegło w atmosferze wcale nie uduchowionej a grillowej. Ze wszystkimi grillowymi dodatkami, ma się rozumieć.
Początkowo myślałam już, że zamarynowane mięsko będziemy jedli surowe, bo brykiet nie chciał się rozpalić, ale wytrwałość Mojego Drogiego Męża zrobiła swoje. A swoją drogą to chyba łatwiej jest kamienie rozpalić niż to coś do grillowania. Więcej brykietu nie kupię, tylko ten trzeba szybko wypalić, a to znaczy, że w najbliższym czasie obiady będziemy jadali na tarasie.
To takie wygodne ;)
Dla mnie.
Trochę gorzej ma MDM, to on będzie rozpalał ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz