Patrzę na zabawkę i stwierdzam, że naprawdę się już do niczego nie nadaje. To znaczy nadaje, ale do wyrzucenia. Niestety Najmłodszy Niesforny Aniołek nie przyjmuje takiej opcji i stwierdza, że tato na pewno naprawi - on potrafi przecież wszystko naprawić. Łoj, Mój Drogi Mężu, trudne wyzwanie przed Tobą! Zastanawiam się właśnie, czy stawiać w tej trudnej sytuacji bez wyjścia tatusia, bo ta rzecz nie nadaje się już do niczego i umieścić ją w koszu ze śmieciami, czy też niechaj sobie radzi z zachowaniem tytułu Superbohatera ;) Jak mu się uda, wtedy dam mu również mój rower do naprawy! Łańcuch między zębatki wkręciłam i ząbki trochę powyginałam - bez rozkręcania się nie naprawi, a może jednak?
A może to będzie super okazja do tego, aby Najmłodszy Niesforek popatrzył na Tatusia jednak jak na kogoś, kto nie zawsze wszystko może, ale zawsze się z kłopotem zmierzy?
Chyba wybiorę tę drugą wersję i poczekam na rozwój wypadków. Niech się dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz