Wspólna praca podczas szalonego wyjazdu na pewno wszystkim pozostanie w pamięci. Zapraszam do oglądania efektów na Przystani.
Nie ukrywam, że duma nas rozpiera i cieszymy się z tego. Ukończone z satysfakcją wielką dzieło pozwala zapomnieć o pewnych niedociągnięciach w relacjach, złośliwych docinkach, małych rozczarowaniach. Ważne, że zjednoczyła nas praca, momentami bardzo ciężka, momentami mozolna, czasami mało ciekawa i kawa ;P
Kierownik zamieszania Jack Jacket, jak wprawny manager, nie dość że pracę zorganizował, to jeszcze super nadzorował i o każdym "pracowniku" mógł wiele powiedzieć. Mnie również przydzielił funkcję przybocznej. Mam wrażenie, że ludzie na mój widok wzrok odwracali, a już na pewno na niestrawności cierpieli, gdy przy każdym posiłku dopraszałam się i "przymusowych" ochotników do mycia naczyń wybierałam. No i nie dziwię się, że Emka zawsze pierwsza się zgłaszała, gdyż wzrok mój stanowczy na sobie czuła i chyba nie śmiała odmówić ;P
Ciężką pracę urozmaicały nam spotkania z dzikiem, który podobno chciał przewłaszczyć sobie zawartość naszych plecaków i toreb. Ale my, ludzie, żyjący z dala od Parków Narodowych, dziki spotykający jedynie w ZOO a znający przestrogi Brzechwy w razie spotkania z dziką świnią nieudomowioną w lesie, zapoznaliśmy się z wszystkimi możliwymi kryjówkami, głównie na trasie Dom - morze. Na szczęście, Domownicy uświadomili nas, że spotykane zwierze raczej nie jest groźne, gdy tylko zachowamy się egoistycznie ;) i jedzeniem nie będziemy się dzielić ;)))
No a ta tytułowa siekiera....
Otóż jednego wieczora odbywały się poszukiwania człowieka z siekierą, który podobno po ośrodku swobodnie się przemieszczał. Poszukiwaniom nieproszonego intruza nie było końca. Doszło do tego, że niektóre dzieci z przerażeniem pouciekały do rodziców i spać nie mogły, a "naoczni" świadkowie potwierdzali wersje przeróżne, niekoniecznie prawdziwe.
W wyniku przeprowadzanego śledztwa uzgodniono następującą wersję: Dwie nastolatki taką rewelację sprzedały dwóm chłopcom, którzy do wieku nastoletniego niedługo będą się zaliczać. Ale szybko o tym i młodsi się dowiedzieli, co spowodowało ogólną panikę. Młodzi chłopcy z powagą stosowną do wieku potwierdzili, że kogoś takiego na pewno widzieli. Dorośli więc szukali. Ale nikogo nie znaleźli.
W sumie, to się nie dziwię, że nikogo nie znaleźli, bo nikogo obcego pewnie nie było, a na terenie ośrodka, owszem, był Człowiek z siekierą, tyle tylko, że nie obcy. A że Człowiek ten, zdawał sobie doskonale sprawę, jak niebezpiecznym narzędziem jest siekiera, pół wieczora szukał obcego.
I to pewnie samego siebie ;P
Czyli same atrakcje:)
OdpowiedzUsuńżeby wyjazd był urozmaicony ;P
UsuńAllle pracowicie było, za to efekty są bardzo ciekawe :-)
OdpowiedzUsuńtak,
Usuńa moja praca polegała głównie na przymuszaniu innych do roboty i na piciu kawy
Gratuluję:) Całość robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuństaraliśmy się ;PPP
Usuńto jednak prawda była :DDD.... a je byłam przekonana że blef! :)))
OdpowiedzUsuńa praca z Wami była wielką przyjemnością! Mam nadzieję, że nie musiałaś się przed innymi tłumaczyć po cóż zabrałaś ze sobą jakieś wirtualne byty :))))
Buziaki dla całej rodzinki :****
no chyba prawda,
Usuńposkładałam puzzle ;PPP
przed nikim się nie musiałam tłumaczyć, a TY???
daj znać, to następnym razem załatwię temu komuś dodatkowy dyżur kuchenny ;PPP
i dla Was buziaki ;*
ja nie .. wszyscy przyjęli nas bardzo miło! :)
UsuńTo ja również będę starała się Tobie nie podpaść, bo posiadanie w ręku władzy nad dyżurami kuchennymi to silny oręż! :))))
ja, ja, ja... na dyżur kuchenny :)))
Usuńa już myślałam, że będzie bardziej sensacyjnie ;)
OdpowiedzUsuńwidzę, że wyjazd się udał, tym bardziej, że Ci Twój wymowny wzrok pomagał ogarniać kuwetę ;)
Viki!!!
UsuńTam były małe dzieci ;P
Najpierw grastulacje. Wisełkę znam na razie ze słyszenia, choć raz już prawie tam jechaliśmy (z nieco innej niż Wy okazji). Postaram sie zatem kiedyś naocznie sprawdzić te wspaniałości (wygląda imponująco).
OdpowiedzUsuńCieszę się Dosiu, że odkrywasz przed nami swoje talenty...
Hm. Mówisz, że Twoja praca m. in. polegała na piciu kawy.. To już wiem co bedę mówić, jak będe miała ochotę na kawę: "Przepraszam, muszę popracować" :D
Czy to znaczy, że mamy szansę się kiedyś spotkać w Wisełce?
UsuńByłoby super!
Nawet sobie nie zdawałam sprawy z tego, jak ciężko pracuję ;P
człowiek z siekierą szukajacy sam siebie:-)))))
OdpowiedzUsuńno uśmiałam się:-)))
Dosiu atrakcji tam mieliście co nie miara widzę,a ile w tym wszystkim szczęścia i radości:-)
Działo się, działo, Margo!
UsuńByło też ognisko, gra w Kolejkę, spacerki, morza szum, ptaków śpiew, dzika plaża, bo turystów jakby mało :)))
Najwazniejsze, ze radosci bylo duzo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Oj było dużo radości, z samego pobytu tam i z pracy, i ze spotkań
Usuńserdeczny czas :)
i dla Ciebie serdeczności również, Judyto
Chyba bym się bała takiego dzika, który nie wiadomo kiedy może się pojawić.
OdpowiedzUsuńAle widok Człowieka z siekierą, zwłaszcza Tego Człowieka zupełnie nie wywołuje mego lęku :))) To Bardzo Przyjazny Człowiek z Siekierą zatem :DDD
Przy pierwszym spotkaniu dzik przerażał wszystkich, później się do niego przyzwyczailiśmy ;)
Usuńa Człowiek z siekierą?
też uważam, że jest fajny :)))
A ja myślę, że powinniście opracować jeszcze jakieś ładne logo na te drewniane cudowności. I taki dzik z siekierą to by było coś naprawdę wyjątkowego.... :)
OdpowiedzUsuńNo, ostatecznie jakaś interpretacja pośrednia między dzikiem z siekierą a Dzikiem z siekierą (to już bliżej do Człowieka z siekierą) - powieści pistowskie Bunscha się kłaniają :)
szukaliśmy odpowiedniej bandery, ale na to nie wpadliśmy
UsuńMusiałabym udać się z petycją do kierownika budowy :)))
ten dzik to taki z ludzkom twarzom:)
OdpowiedzUsuńi zaradny, teraz takich dzików ze śfiecą szukać ...
nie ;)))
Usuńten dzik prawdziwy, a Człowiek z siekierą nam znany ;P