Gdyby nie to, że troszkę poczytałam o rozwoju emocjonalnym dziewięciolatków, to pewnie byłabym nieźle zaskoczona zachowaniem naszego Najstarszego Niesfornego Aniołka. Właśnie dzisiaj, gdy wrócił z wycieczki szkolnej, wpadł w złość, która zaskoczyła wszystkich obecnych. Tylko spokój mógł nas uratować i to zrobił, choć wcale to nie było łatwe.
Późnym wieczorem jednak mówi, że mamy szczęście, że nie żyjemy w czasach rycerskich, gdyż wtedy za każdy zły czyn ludzie byli surowo karani i torturowani.
No tak, przecież byli w grodzie w Byczynie, a tam ... atrakcje: zwiedzanie grodu, turniej rycerski i ... sala tortur.
Teraz już wiem, skąd ten napad złości.
Zbyt dużo przeżyć i atrakcji pobudzających wyobraźnię.
Mam nadzieję, że uporamy się z tym dość szybko i nie zabraknie nam cierpliwości i łagodności.
Coraz częściej nasz Niesforek przekonuje się, że życie to nie bajka.
Tak, życie to nie bajka - i całe szczęście :)
OdpowiedzUsuńO!!!
Usuńbrakowało mi tego ostatniego zdania :)
Niesforek musi być bardzo wrażliwym Niesforkiem :)
OdpowiedzUsuńa ja czasem, żałuję że życie to nie bajka :/
Viki :)))
UsuńMasz rację - Niesforek jest bardzo wrażliwy, czasami aż za bardzo, niestety :(((
A co do życia i bajki to:
życie to nie bajka, ale może być jak bajka - i czasami przecież jest :)))
I tego też się trzymam i Tobie życzę :*
i wzajemnie :*
UsuńJeszcze wiele nauki przed nim...
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
żebym tylko potrafiła być dobrym couchem ;)
UsuńNie tylko ty będziesz go uczyć. Nie na Twoich barkach jest cała odpowiedzialność. Spokojnie!
UsuńAle pomysł zabierania 9-latków do muzeum tortur (czy nawet tylko sali tortur) nie jest zbyt trafiony.
OdpowiedzUsuńZłośliwie mi się skojarzyło, że życie na szczęście nie jest bajką bo bajka to utwór dydaktyczny... Ale z baśni to by się czasem chciało co nieco...
czy to bajka czy nie bajka ...
Usuńmoże być i baśń ;)
a i mnie te sale doprowadzają do rozstroju nerwowego
:(
życie takiego małego człowieka nie jest łatwe, świat ogromny i hojny w obdarzaniu emocjami, a tu nie ma jeszcze mechanizmów obronnych
OdpowiedzUsuńale kochająca rodzina daje to co dać powinna
taka kolej rzeczy, najpierw rodzice nam, potem my dzieciom naszym
aleś mi to mądrze posumowała - dzięki, Rybeńko :*
UsuńTak, dziecięca wyobraźnia i te płynne granice...:)
OdpowiedzUsuńUściski dla Was!
:)))
Usuńwłaśnie, te płynne granice - czasami mam wrażenie, że się za bardzo rozpływają, a czasami znowu silne, mocne niczym mur chiński
uściskuję również mocno :)
Taak dzieci też zaskakuje życie podobnie jak i nas,raz z górki raz pod.... ja tam bym chciała czasami aby było bajecznie....:-)
OdpowiedzUsuńDoooooooooosssssiiiiiiiiiiaaaaaaaaaaaaa buziaki!!!:-))))
:*****
Maaaaaaaaaaaaarrrrgggggggggggggoooooooooooooo!!!!
UsuńŚciski:)
mam nadzieję, że uda nam się porozmawiać na żywo o wyższości czasu bajecznego od bajecznego czasu ;PPPPP
A dzieściolatków też to dotyczy?
OdpowiedzUsuńBo moi rodzice mieli zbyt dobrze z nami, prawie bez problemowe byłyśmy...
To może teraz nadrobią to co stracili w latach naszej młodej nastolatkowości...
Pozdrawiam...
Tak jak obiecałam skazana jesteś na dożywocie moich przytuleń do serca :)
Więc teraz szczególnie mocno przytulam do serca bo tu jakoś smutno i źle na tej obczyźnie :*
Ściskam mocno pamiętając :** <3
dotyczy to generalnie każdego, ale dużo zależy od temperamentu dziecka :)))
UsuńNie wątpię, że Twoi Rodzice mieli i mają z Tobą dobrze, bo Ty jesteś nad wyraz wyjątkowa :))
I przytulaj jak najczęściej - to bardzo pomaga :*
dzięki
echhhh... pamiętam bunty dwulatka, potem trzylatka, potem..... itp itd
OdpowiedzUsuń"Kto ma pszczoły ten ma miodek, kto ma dzieci ten ma smrodek" :) Głupie to powiedzenie okrutnie ale coś w tym jednak jest :)
Rodzice muszą wiele przejść :)
Trzymaj się kochana !!! :****