Mam wrażenie, że fronty atmosferyczne znalazły sobie upodobanie ścierania się ze sobą właśnie nad naszym domem. A właściwie bardziej w naszym domu. Ostatnio nie ma dnia, żeby nie przechodziła tu jakaś burza. Ścierają się ze sobą wyże rodzicielskie z niżami dziecięcymi, zwłaszcza z jednym, któremu na imię Najstarszy Niesforny Aniołek.
Czasami to nie tylko burze występują, ale przetaczają się też burze z trąbami powietrznymi wciągając w starcie wszystkich po kolei.
Zjawiska te zdarzają się bardzo gwałtownie, nagle, szybko, nieoczekiwanie, z zaskoczenia, ale na szczęście równie szybko mijają. Straty po takim żywiole są dość duże, ale na szczęście sztab kryzysowy szybko podejmuje działania mające na celu naprawienie szkód.
Mam nadzieję, że niedługo skończy się ta przedziwna pora deszczowa.
****
Podziwiam Młodsze Niesforne Aniołki, które z radością szykowały się na wycieczkę na Górę Świętej Anny. Z wypełnionymi plecakami słodyczami i piciem, mocno zmotywowane, wyszły do przedszkola. Z powodu ulewy wycieczka nie doszła do skutku, a oni i tak są bardzo zadowoleni.
Niewiele im do szczęścia było potrzeba. Wystarczył w przedszkolu dywan i ... plecaki.
Radość wielka, pomimo że wycieczki nie było. Była za to możliwość zjedzenia zawartości plecaków.
Przedszkolny piknik na dywanie.
Oboje stwierdzili, że bardzo lubią takie wycieczki, tym bardziej, że po raz drugi odbył się taki piknik. Bo to był już drugi termin tej wycieczki. Po raz pierwszy miała się odbyć dwa tygodnie temu. Została odwołana z powodu ... deszczu.
moje dziecko zabrało dziś do szkoły dwa kilo krówek. połowę zjadł sam, ale w urodziny mu nie zabronię:)
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze, że nie dziwię mu się, bo sama bardzo lubię krówki :)
Usuńfuti, wszystkiego najlepszego!!
UsuńBurza hormonów, to także nie najlżejsze zamieszanie atmo-sferyczne. Ale to jeszcze, jeszcze...:)
OdpowiedzUsuńPrzystanęłam w tej Waszej Przystani. Spokój i łagodna woda:)
Nawet nie chce mi się wyobrażać tej burzy hormonów ;)
UsuńZapraszam częściej do naszej Przystani - może być i Twoja :)
Bo po co sobie wyobrażać. I tak będzie inna niż sobie wyobraziłaś... Nie gorsza, nie lepsza tylko właśnie inna. Obliczona na Twoją (Waszą) wytrzymałość. (podobnie jak te aktualne ;) )
UsuńAgajo :)))
UsuńCudna jesteś!
Obliczona na naszą wytrzymałość - toż kurcze chyba ze stali jesteśmy ;)
Odkrywacie nowe możliwości po prostu. Tę stal w środku :)
UsuńCzytam o młodszych Aniołkach i tak sobie myślę, że to jest piękan cecha - umieć cieszyć się tym, co się ma, a nie biadać nad tym, co by się mieć mogło...
OdpowiedzUsuńbardzo mi się ta cecha podoba
Usuńuczę się przy nich tego na nowo :)
dzieci często to potrafią!
Usuńi Ty też, Rybeńko :*
Usuńostatnio jestem w tym miszczem
Usuńale mam tyle dobrego ze nie moge sie nie cieszyc!!
Rybeńko, Miszczyni :)
Usuńmoże im nie przeznaczona ta wycieczka?
OdpowiedzUsuńotatnio w domu to głównie ja wywołuję bureze, złoszcząc się,że mi się dorosłe dzieciaki bieszą i nie przygotwują do wyprowadzki
a może one po prostu nie chcą się wyprowadzać, żal im trochę i tak to wyrażają?
Usuńcos ty!!
Usuńjeden juz z nami nie mieszka od dwoch lat
a corka od wrzesnia tez
i bardzo sie ciesza ta samodzielnoscia i od rodzicow odlegloscia
i niewyrzucenie starej metki od spodni chyba nie moze wynikac z senstymentu???
kto wie Rybenko,kto wie .....jak firmówki:P
UsuńMargo!
Usuńpiątka - 5
Dosia,Niesforki masz Boskie!!
OdpowiedzUsuńTo wielkie szczęście aby Dzieci cieszyły się tym co mają,jakby nie było piknik mały był:-))
Uściski Dosiu:****
i żelki zjedzone ;P
Usuńja nie wiem za co dzieci tak uwielbiają żelki:-)))
Usuńsama lubię też...te kwaśne....mniam:P
...bo dzieci tak maja, malo potrzeba im do szczescia, ciesza sie tym co jest TERAZ! TYlko brac przyklad!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
staram się jak mogę, lecz przyznaję, nie zawsze mi wychodzi :(
Usuńale obiecuję poprawę ;)
Przyjdzie odpowiedni czas.
OdpowiedzUsuńPozazdrościć im radości życia i beztroski.
Nie każde dzieci zadowoliłaby taka forma spędzenia czasu.
Całusy dla Niesforków i uściski dla Ciebie.
:)
UsuńChciałabym mieć taki właśnie wewnętrzny spokój i pewność, że przyjdzie odpowiedni czas. I nie stresować się, i nie złościć z byle powodu.
Uściski i dla Ciebie, Zofi.
wiesz, tak sobie właśnie pomyślałam, że w tym roku wiele wycieczek, festynów i innych zabaw na świeżym powietrzu było odwoływanych... ech, ten nasz klimat niesforny :)
OdpowiedzUsuń:)))
Usuńno, masz rację - ten nasz klimat niesforny ;P