wtorek, 25 czerwca 2013

pora deszczowa

Mam wrażenie, że fronty atmosferyczne znalazły sobie upodobanie ścierania się ze sobą właśnie nad naszym domem. A właściwie bardziej w naszym domu. Ostatnio nie ma dnia, żeby nie przechodziła tu jakaś burza. Ścierają się ze sobą wyże rodzicielskie z niżami dziecięcymi, zwłaszcza z jednym, któremu na imię Najstarszy Niesforny Aniołek.

Czasami to nie tylko burze występują, ale przetaczają się też burze z trąbami powietrznymi  wciągając w starcie wszystkich po kolei.
Zjawiska te zdarzają się bardzo gwałtownie, nagle, szybko, nieoczekiwanie, z zaskoczenia, ale na szczęście równie szybko mijają. Straty po takim żywiole są dość duże, ale na szczęście sztab kryzysowy szybko podejmuje działania mające na celu naprawienie szkód.
Mam nadzieję, że niedługo skończy się ta przedziwna pora deszczowa.

****


Podziwiam Młodsze Niesforne Aniołki, które z radością szykowały się na wycieczkę na Górę Świętej Anny. Z wypełnionymi plecakami słodyczami i piciem, mocno zmotywowane, wyszły do przedszkola. Z powodu ulewy wycieczka nie doszła do skutku, a oni i tak są bardzo zadowoleni.

Niewiele im do szczęścia było potrzeba. Wystarczył w przedszkolu dywan i ... plecaki.
Radość wielka, pomimo że wycieczki nie było. Była za to możliwość zjedzenia zawartości plecaków.
Przedszkolny piknik na dywanie.

Oboje stwierdzili, że bardzo lubią takie wycieczki, tym bardziej, że po raz drugi odbył się taki piknik. Bo to  był już drugi termin tej wycieczki. Po raz pierwszy miała się odbyć dwa tygodnie temu. Została odwołana z powodu ... deszczu.






28 komentarzy:

  1. moje dziecko zabrało dziś do szkoły dwa kilo krówek. połowę zjadł sam, ale w urodziny mu nie zabronię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam szczerze, że nie dziwię mu się, bo sama bardzo lubię krówki :)

      Usuń
    2. futi, wszystkiego najlepszego!!

      Usuń
  2. Burza hormonów, to także nie najlżejsze zamieszanie atmo-sferyczne. Ale to jeszcze, jeszcze...:)

    Przystanęłam w tej Waszej Przystani. Spokój i łagodna woda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie chce mi się wyobrażać tej burzy hormonów ;)

      Zapraszam częściej do naszej Przystani - może być i Twoja :)

      Usuń
    2. Bo po co sobie wyobrażać. I tak będzie inna niż sobie wyobraziłaś... Nie gorsza, nie lepsza tylko właśnie inna. Obliczona na Twoją (Waszą) wytrzymałość. (podobnie jak te aktualne ;) )

      Usuń
    3. Agajo :)))
      Cudna jesteś!
      Obliczona na naszą wytrzymałość - toż kurcze chyba ze stali jesteśmy ;)

      Usuń
    4. Odkrywacie nowe możliwości po prostu. Tę stal w środku :)

      Usuń
  3. Czytam o młodszych Aniołkach i tak sobie myślę, że to jest piękan cecha - umieć cieszyć się tym, co się ma, a nie biadać nad tym, co by się mieć mogło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mi się ta cecha podoba
      uczę się przy nich tego na nowo :)

      Usuń
    2. dzieci często to potrafią!

      Usuń
    3. i Ty też, Rybeńko :*

      Usuń
    4. ostatnio jestem w tym miszczem
      ale mam tyle dobrego ze nie moge sie nie cieszyc!!

      Usuń
    5. Rybeńko, Miszczyni :)

      Usuń
  4. może im nie przeznaczona ta wycieczka?
    otatnio w domu to głównie ja wywołuję bureze, złoszcząc się,że mi się dorosłe dzieciaki bieszą i nie przygotwują do wyprowadzki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może one po prostu nie chcą się wyprowadzać, żal im trochę i tak to wyrażają?

      Usuń
    2. cos ty!!
      jeden juz z nami nie mieszka od dwoch lat
      a corka od wrzesnia tez
      i bardzo sie ciesza ta samodzielnoscia i od rodzicow odlegloscia
      i niewyrzucenie starej metki od spodni chyba nie moze wynikac z senstymentu???

      Usuń
    3. kto wie Rybenko,kto wie .....jak firmówki:P

      Usuń
  5. Dosia,Niesforki masz Boskie!!
    To wielkie szczęście aby Dzieci cieszyły się tym co mają,jakby nie było piknik mały był:-))
    Uściski Dosiu:****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie wiem za co dzieci tak uwielbiają żelki:-)))
      sama lubię też...te kwaśne....mniam:P

      Usuń
  6. ...bo dzieci tak maja, malo potrzeba im do szczescia, ciesza sie tym co jest TERAZ! TYlko brac przyklad!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się jak mogę, lecz przyznaję, nie zawsze mi wychodzi :(
      ale obiecuję poprawę ;)

      Usuń
  7. Przyjdzie odpowiedni czas.
    Pozazdrościć im radości życia i beztroski.
    Nie każde dzieci zadowoliłaby taka forma spędzenia czasu.
    Całusy dla Niesforków i uściski dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Chciałabym mieć taki właśnie wewnętrzny spokój i pewność, że przyjdzie odpowiedni czas. I nie stresować się, i nie złościć z byle powodu.
      Uściski i dla Ciebie, Zofi.

      Usuń
  8. wiesz, tak sobie właśnie pomyślałam, że w tym roku wiele wycieczek, festynów i innych zabaw na świeżym powietrzu było odwoływanych... ech, ten nasz klimat niesforny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))
      no, masz rację - ten nasz klimat niesforny ;P

      Usuń