sobota, 19 stycznia 2013

Fiona

W zeszłym roku nie dotarliśmy na ten bal, gdyż żegnaliśmy Tatę mojej przyjaciółki. W tym roku znowu się wybieramy i mam nadzieję, że dotrzemy. I to już dzisiaj. Mając w pamięci wydarzenia ostatnich miesięcy, idziemy tam z zamiarem spotkania się z przyjaciółmi i znajomymi, póki możemy. Tańce nie zając, nie uciekną;)

Problem tylko w tym, że zeszłoroczna kreacja na mnie nie pasuje. Widać za mało używana była, bo się skurczyła. Gdybym ją nosiła regularnie to wtedy rozciągałaby się pewnie razem ze mną, a tak - może tylko trzasnąć. Z drugiej strony, gdybym używała jej częściej, to już wtedy nie byłaby kreacją, a ubraniem codziennym i na bal by się nie nadawała. Reasumując: nie mam co na siebie włożyć :)

Tylko bez paniki. Coś wymyślę. Zacznę rano od fryzjera. Będę miała kilka godzin relaksu, może coś mi przyjdzie do głowy. Już żałuje, że to nie bal przebierańców.
Byłabym dobrą Fioną.
Ogrzycą :)

4 komentarze:

  1. a czu to nie jest tak, że każda impreza to konieczność nabycia nowej kreacji? moda tak się zmienia....;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, wyrzucic kalorię z szafy
    to taka mala istota, która siedzi w szafie i w nocy zmniejsza ci ubrania.
    ale zgadzam się z Ostre, czeba korzystać z sytuacji i kupić nowom pienknom kreacjem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz dużo przecen jest, może coś upoujesz akurat ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny - to samo wymyśliłam i uczyniłam.
    Miałam dodatkową radochę wynikającą z robienia zakupów! :)
    Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, nie?

    :)))

    OdpowiedzUsuń