Tak. Można powiedzieć, że pierwsza góra dzisiaj została przeniesiona.
Po porannej awanturze Niesfornych Aniołków, a zwłaszcza Średniej Anielicy ;) - spowodowanej wrodzoną niechęcią, niestety genetycznie uwarunkowaną, mocno dominującą i niesprzężoną z płcią, do wczesnego wstawania, już o godzinie 7:47, zaraz po zamknięciu drzwi za całą rodziną, która odjechała spod domu wraz z Moim Drogim Mężem do placówek, opadłam z sił. Właściwie to mogłabym iść spać, odpoczywać, nabierać sił na popołudnie.
I właściwie nie mogłam uwierzyć, że jeszcze niedawno tęskniłam za wyjściem z domu, pójściem do pracy, w ogóle do ludzi, funkcjonowaniem jakimś tam normalnym rytmem. Właściwie to w domu jest całkiem fajnie.
I nim z niego wyszłam, już chciałam wracać.
Czy ktoś tu rozumie kobiety?
Jednakże pewne obowiązki wzywały i aby okazać szacunek tym, którzy przesunęli również swoje poranne góry, szybko zebrałam się w sobie i dom zamknęłam po drugiej stronie stwierdzając, że dzień jest piękny i słoneczny, i właściwie szkoda by było go przegapić pozostając w domu.
Czy już pytałam o umiejętność zrozumienia kobiet?
Po raz kolejny usatysfakcjonował mnie sposób dojazdu do biura. Już w drodze zdołałam obgadać ze swoim prezesem, a Mój Drogi Mąż ze swoim, kilka ważnych kwestii przez co delikatne sposoby perswazji ze strony osób współpracujących nie zadziałały w formie zaplanowanego przez nie zaskoczenia. Prezes szybko przedstawił plan działania, a ja mimo wszystko, z podniesionym ciśnieniem przez kolejną kawę i przede wszystkim formę nacisku, żałowałam, że nie zostałam dzisiaj w domu.
To jak to jest z kobietami?
Całą tą huśtawkę ciśnieniową był w stanie wyregulować podany przez Mojego Drogiego Męża obiad w kąciku obiadowym w domu, umilony niezwykle miłą i ważną rozmową, właśnie z nim.
Reszta zamieszania dnia, to już było tylko sprawdzanie, czy ta góra dobrze stoi w nowym miejscu.
ja nadal - pomimo długiego już pobytu w domu - uważam, że jest to fantastyczna sprawa:)
OdpowiedzUsuńi wcale mnie do pracy nie ciągnie:)
oraz wspólne chwile wszystko koją:))
Ach, ciesz się tym czasem i możliwością!
UsuńSama bym chętnie skorzystała z urlopu wychowawczego, ale tak na 100% to nie mogę.
Cieszę się natomiast z tego, że jednak mogę sobie elastycznie układać czas pracy.
A wspólne chwile koją, albo na moment wyprowadzają z równowagi - wybieram to pierwsze :)
sama siebie nie rozumiem:P
OdpowiedzUsuńwidzisz, to zupełnie tak jak ja :P
UsuńSą ludzie z którymi rozmowa działa jak balsam.
OdpowiedzUsuńOraz nikt nie zrozumie kobiet, nawet druga kobieta czasami ma z tym problem ;-)
Skoro nikt nie zrozumie, to się zastanawiam jednak, czy jest to powód do płaczu, czy wyraz wyjątkowości.
UsuńWychodzi mi jednak, że wyjątkowość, z której to powinnyśmy być dumne! ;)