No niby od przybytku głowa nie boli, ale mięśnie to i owszem.
Broniłam się zawsze przed mieszkaniem we własnym domu, bo przerażało mnie zajmowanie się obejściem. Znam miliony innych ciekawszych rzeczy od wyrywania chwastów w pozycji zgiętej, kucznej czy łamanej i uważam, że ręce wyglądają zdecydowanie piękniej niż obdrapane kolcami róż.
Więc nigdy nie chciałam i nadal nie chcę. I o ile nasz ogródek ciągle jeszcze ogródka nie przypomina, to ogródek w domu po Teściowej głośno dopominał się o to, aby się nim zająć. A kwiatów, kwiatuszków, krzaczków i krzaków w nim tyle, że ręce opadają, a ja nawet nie wiem, co się z tym robi.
Z pomocą przyszłą Ciocia. Na szczęście. A ja nadziwić się nie mogę, jaka z niej entuzjastka ogrodnictwa.
Lekko nie będzie, o ogródek trzeba dbać!
Ponieważ rozmiary moje nie pozwalają na całkowite schowanie się za krzakiem agrestu, a może porzeczek, Sąsiadka mnie przyuważa. Widząc moje, spowodowane ogromem pracy, przerażenie w oczach próbuje pocieszyć: W pani wieku też nie lubiłam prac ogródkowych, a teraz to mnie ciągnie do ziemi. Po tym zdaniu nastąpiła chwila konsternacji i dodała: No właśnie, bo to w tym wieku to dosłownie już ciągnie do ziemi.
Wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem, ale ta poważna prawda życiowa ciągle się po głowie kołatała.
przyzwyczaisz siem, siostro bliźniaczko, polubisz. mnie tesz kiedyś niespecjalnie zajmowało grzebanie w ziemi, a teraz to super odstresowywacz. no i lubiem paczeć, jak wszystko rośnie, kwitnie.
OdpowiedzUsuńaż mi trudno w to uwierzyć, że siostra bliźniaczka ma tak odmienne upodobania
Usuńale - trzymam Cię za słowo ;)
a ja Wam zazdroszczę,ogródeczków przydomowych:-)
Usuńmamy działeczkę,i dam daję upust swojej fantazji,ucząc się co roku czegoś nowego ale brakuje mi wyjścia porannego na taras i podziwianie tego z rana:-)
dlatego lubię wcześnie rano jechać i zjeść tam śniadanie:P
ale w ten weekend coś pogoda się nie sprawdza:-(((((
Margo!!!
UsuńNo fakt, kawka z rana na tarasiku jest fantastyczna :)))
Ale na taki wyczyn, żeby jechać/pójść na działeczkę na śniadanie - to podwójnie szaleństwo!
Podziwiam Cię :)
Dosiu!!,mam nadzieję,ze pomyślałaś,ze robię tak codziennie:-)))
Usuńzdarza nam się jak jest piękny weekend i budzi nas piękna pogoda to wtedy zbieramy się i jedziemy. No... cza podjechać niestety,na piechty trochę za daleko:P
Sąsiadkę masz z poczuciem humoru, no i z mądrością życiową. Ja najwyraźniej jeszcze się nigdzie nie wybieram, bo mnie do orodu przestało ciągnąć już kilka lat temu. :-)
OdpowiedzUsuńufff
Usuńbardzo mnie ucieszyło to, co napisałaś :)
to znaczy, że jestem jeszcze w dobrym wieku, bo do ziemi nie ciągnie mnie nic a nic :)
OdpowiedzUsuńbuziaczki :*
może my równolatki jesteśmy? bo mam identycznie... :)
Usuńziemia nie dla mnie!
uśmiechy :)
ileż ja tu mam bratnich dusz!
Usuńjakże się cieszę?
Hmmmm...ogródka to może nie...ale małe uprawy balkonowe to tak. I ciągnie mnie do ziemi. Ale to chyba jeszcze nie ten wiek :D
OdpowiedzUsuńChociaż taki przydomowy, hmmm, chciałabym chyba jednak.
Natthimlen - ja właśnie o ogródkach przydomowych mówię - to one mnie w ogóle nie korcą.
UsuńAle muszę przyznać, że lubię pelargonie na balkonie :)))
No jak ja kocham takie teksty:))))
OdpowiedzUsuń:)))
Usuńja chyba też!
Ja z prac ogrodowych lubię tylko dbanie o moje storczyki:)))
OdpowiedzUsuń:)
no to już jest specjalizacja ;)))
UsuńBardzo przydatna taka Ciocia - entuzjastka :)
OdpowiedzUsuńżebyś wiedziała, bo bez niej nie wiedziałabym za co się zabierać i co ruszać, a czego nie.
UsuńA ona tu przycięła, tam wyrwała, nasionka czegoś tam zebrała.
To była współpraca mistrza i początkującego ucznia.;)
My dzielimy dom z moimi rodzicami, i to oni dbają o ogród. Mama obsadza wszystko czym tylko się da:) mój mąż mruczy pod nosem, że "no a gdzie miejsce na trawę?", ja go uspokajam, że skoro się nie udzielamy, to nie krytykujemy...
OdpowiedzUsuńTak na serio to mnie też nie ciągnie (wg zaprezentowanej u Ciebie teorii - za młodam:)), w ogóle nie przemyślałam ogrodniczej kwestii decydując się na dom... Ale z czasem, gdy spadnie to na moją głowę, może dojrzeję i polubię? :)
Witaj Mama_zochulka :)))
UsuńO relacjach i ich wpływach na ogród w domu wielopokoleniowym, to pewnie można by książki pisać ;)))
Ale skorś młoda ;))) według powyższej teorii, to ciesz się wolnym czasem, który trzeba poświęcić na tę ciężką pracę.
Pozdrawiam :)
Ja oczywiście tylko balkon i parapety, ale rodzice na Mazurach mają wielki ogród. Zwłaszcza Tata uwielbia prace ogrodowe, mógłby tam spędzać całe dnie...
OdpowiedzUsuńHmmmm
UsuńWyjątkowo lubię ukwiecone parapety i balkony. Sama dzisiaj posadziłam pelargonie. A co. Niech cieszą oko na oknach :)))
... od przedszkola lubilam grzebanie w ogrodzie. Wiec tzw ogrod moze i przychodzi z wiekiem, a moze z nudow /smiech/!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith, pocieszyłaś mnie!
UsuńWychodzi mi na to, że moje zamiłowanie do grzebanie w ogrodzie nie miało się kiedy rozwinąć. Mieszkając długie lata w bloku, pełnego dzieci, po prostu się nie nudziłam!!!
Pozdrawiam!
Sister, ja to sie tylko ciesze, ze moj malzonek trawe kosi :) Mowi, ze posieje cos, zeby corcia mogla patrzec jak rosnie, ale jak dotad to cebulki wyrosly w garazu :) Pamietasz, jak musialysmy w ogrodku rzodkiewki hodowac? Buziole!!!
OdpowiedzUsuńJuż widzę te tulipany w ciemnym garażu ;PPP :DDD
UsuńNo i właśnie, dlatego, że musiałyśmy, to teraz tym bardziej nie znoszę!
A Ty, Sister, przyjedź i zobacz na własne patrzołki, co ta nasza Mama w tym ogródku wyprawia!
Zonkile wypuscily pędy :) słyszałam, ze ogród jest piękny. Może mój na emeryturze tez będzie :)
OdpowiedzUsuńA może Niesforki polubiłyby prace ogródkowe? Mój syn dziecięciem będąc już szkolnym przechodził wielką fascynację ziemią, do dziś lubi, ale nie mamy teraz ogródka, tylko parapety. Sianie, przesadzanie, hodowanie to fantastyczna zabawa.
OdpowiedzUsuń