Otrząśnięci z wrażeń chorobowych oddajemy się obowiązkom.
Mój DrOgi Mąż pomimo kolejnych przeciwności, jak nie zdrowotnych, to przyziemnych (no bo jak nazwać kłopoty z zamkiem nie powiem gdzie, powodując przegrzanie organizmu, z powodu konieczności noszenia kurtki przez pół dnia), nadrabia stracony czas w robocie.
W międzyczasie w domu małe bitwy i szarpaniny oraz obrażalstwa domowe w wydaniu Niesforków. I pojąć tego nie mogę.
Uspakaja mnie MDM i zadaje pytanie, czy ja się nigdy nie kłóciłam z rodzeństwem?
Skłamałabym, gdybym odpowiedziała, że nie. Dochodziło wszak do kłótni i rękoczynów, więc czemu mnie to dziwi?
Ano dlatego, że moje oczekiwania są inne, jednakże efekt odmienny od planowanego, a przyczyna w tym, że mimo wszystko, za mało z nimi jestem. Za mało im opisuję rzeczywistość. Za mało uczę ich nazywać emocje i uczucia. Szarpią się z nimi i sami nie wiedzą, co się właściwie dzieje. Sama patrzę na to z boku i często też nie wiem, o co chodzi, a co dopiero oni.
Pocieszeniem jest to, że pomimo kilku sytuacji, które były trudne, udało się nazwać i nawet naprowadzić na takie skojarzenia i zwrócić uwagę, że można inaczej się wyrazić, że w końcowym efekcie dochodzi między nimi do porozumienia i nawet do współpracy.
Więc dzisiaj sukces. Ale nie powiem, że się nie zmęczyłam.
Gratuluję sukcesu:*
OdpowiedzUsuńdzięki, dzięki :*
UsuńIdealnie nie będzie.
OdpowiedzUsuńW realnym świecie spotkają różnych ludzi.
W domu trenują również jak się lać i kłócić.
A niby gdzie mają trenować ?
W domu, w szkole ...
Nie mogą wejść w świat idealni, bo świat nie jest taki.
Nie poradziliby sobie...
Szybko by zginęli.
no wiem, że live is brutal & full of zasadzkas
Usuńale ....
idealistyczne wizje niosą mnie ;)
Hola hola!
OdpowiedzUsuńCoś pachnie mi to wyrzytami sumienia żę masz życie poza domowe!!
Jasna ma rację
a Twoje dzieci mają wspaniałych kochających rodzicó
i mądrych
i dadzą radę!
upsss
UsuńRybeńko, czuję się ustawiona do pionu :P
dzięki :*
NO!
Usuńzeby to mi bylo ostatni rassssss!!!
Dosia , no co ty! przestan sie obwiniac- dobrze , ze cieszysz sie z sukcesow , ale po co takie wyrzuty? - starasz sie , dajecie oboje niesforkom milosc , to najwazniejsze - klocic tez sie trzeba nauczyc , wszystko jest dobrze! jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńbuziaki - ty supermenko :-D
Aniu, nie, nie obwiniam się, widzę tylko niedociągnięcia ;P
UsuńŚciski :*
Mnie się wydaje, że dzieci po prostu dorastają też w tym ustalaniu granic i nawet kłótniach.I jasne ,trzeba rozmawiać i pomagać ale przecież za nich się nie załatwi wszystkiego. Pomagać w nazywaniu emocji, podpowiadać rozwiązana - jasne to trzeba ale niekoniecznie za każdym razem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNiech więc dorastają, a mnie niech cierpliwości wystarczy ;P
UsuńTeż pozdrawiam!
Dosiu, nie ilość, a jakość spędzonego wspólnie czasu się liczy:)
OdpowiedzUsuńTy akurat poświęcasz Dzieciom mnóstwo uwagi, więc żadnych wyrzutów Kochana!:)
Przypominam sobie klotnie z uzynka i do tej pory mi wstyd...
UsuńDobra wiadomosc ze sie z tego wyrasta:)))))
Alcuś - to nie wyrzuty, to doły!!!
Usuńale wiem już jak korzystać z drabinki żeby z nich wyjść!
Lamio, też się kiedyś z kuzynką tak pokłóciłam, że później sama się sobie dziwiłam, do czego byłam zdolna!
I masz rację wyrasta się z tego, a z kuzynką też się już wieki nie widziałam ;)
A tak serio, to normalne, ze sie dzieci w rodzinie prztykaja, ucza sie budowac relacje i zaznaczac granice
OdpowiedzUsuńTo, jakim beda rodzenstwem kiedys jast wazne. To nie do konca mozna przewidziec, ale jesli sie ma dobry przyklad w rodzinie to sie go kontynuuje. Ale tez zalezy od rodzicow, sa tacy, ktorzy celowo podsycaja konkurencje miedzy dziecmi, myslac ze dzieki temu beda ambitniejsi i wiecej zdobeda.
Ale wtedy moga tez sporo stracic...
Podsycać konkurencję?! I to jeszcze między rodzeństwem?! - Boże uchowaj!!!
UsuńJakież te Niesforki zdrowe, normalne i autentyczne są! :)))
OdpowiedzUsuńeNNko - jakież to uspakajające! ;)))
UsuńAle wszystko to o czym piszesz to najzupełniej zdrowe odruchy normalnych dzieci. Ich umysł się rozwija kształtując światopogląd i szukając swojego miejsca w tym świecie. A jak inaczej znaleźć własne miejsce jeśli nie wypróbować właśnie swoich możliwości i siły przebicia? A rodzina i rodzeństwo to przecież pierwsza grupa eksperymentalna :)
OdpowiedzUsuńA więc jedyna rada to przetrwać!
Buziaczki :***
emko, ale świetne określenie: pierwsza grupa eksperymentalna :)))
UsuńPowinnam chyba w opisie bloga, a może nawet przed drzwiami, napisać:
UsuńWitajcie w naszej rodzince - pierwszej grupie eksperymentalnej!
Wchodzicie tu na własne ryzyko!
:)))
Wejść? Nie wejść? Wejść? Nie... ?
UsuńWCHODZĘ! I nic i nikt mnie nie zatrzyma :))))))
:))))
Usuńzapraszamy!!!!
Bo to jest ogromnie trudne! Gratuluję sukcesu ;-)
OdpowiedzUsuńTak, nikt nie mówił, że bycie rodzicem jest łatwe!
UsuńAle nie wszystkie dobre rady, przykłady można przenieść do własnej rodziny. I pewnie stąd ta trudność. Że wszystkiego trzeba samemu doświadczyć i ciągle pracować, pracować, pracować.
Mam nadzieję, Aniu, że czujesz się już lepiej :*