Tak jak Najstrarszy Niesforny Aniołek zapragnął wziąć udział w biegu ulicznym, tak ja od razu dokonałam stosownej rejestracji, a Mój DrOgi Mąż właściwej weryfikacji skoro świt dziś rano. Pomimo przenikliwego zimna udaliśmy się całym stadem kibicować i podziwiać tych, którym zimno, wiatr i deszcz nie przeszkadza, aby w biegu wziąć udział i jeszcze się z tego cieszyć.
Nauczona doświadczeniem, cały dzień czekałam na wrażenia naszego Niesforka z tego dzisiejszego biegu.
Właściwie już wczoraj zaczęło się przeżywanie tego biegu. Ponieważ "trenował" i przygotowywał się do wyścigu zaledwie dwa dni, i ponieważ wiedział, że gdy dobrze się nie rozgrzeje, to jednak go kolka łapie i musi przez chwilę iść, to już wczoraj chciał rezygnować z niego, bo przecież i tak nie wygra. Dość długo musiałam mu tłumaczyć, że nie musi nic wygrywać, że ważne jest, że w ogóle zgłosił się na te zawody i to wystarczy. Liczy się jego uczestnictwo w ważnym wydarzeniu w regionie. Uspokoił się na tyle, że stwierdził iż właściwie zadowolony będzie z trzeciego miejsca.
Oczywiście nie zajął żadnego z miejsc na podium, ale był na mecie w drugiej dziesiątce na około 100 startujących chłopców.
Byłam z niego dumna, wręcz łzy stanęły mi w oczach. On też się cieszył, widząc ilu chłopców biegło.
W między czasie usłyszałam od jednej mamy, że jedną z dziewczynek mocno na starcie stratowali i wręcz doszło do małej masakry. Mama opowiada, że zachęcała tę dziewczynkę, ale nie córkę, do wzięcia udziału w biegu, no i dziecko pewnie będzie miało traumę. A to, że rodzice na starcie, dziewczynkom, które stały w drugiej, trzeciej linii mówili, żeby się pchały i nie bały się łokci używać, aby się przebić, wprawiło znajomą w osłupienie. Mnie zresztą też.
Wieczorem natomiast Najstarszy mówił, że mimo, że był odpowiednio wcześniej na starcie i zajął sobie miejsce w pierwszym rzędzie, to tuż przed samym startem jeden chłopiec wepchnął się przed niego. A chłopcy za nim pchali go i przepychali się bardzo.
Zapytany przeze mnie, jak sobie z tym poradził, czy też się pchał, odpowiedział, że musiał się nawet zatrzymać, ale pobiegł do boku i przy krawężniku wyprzedzał innych.
W tym momencie duma mnie rozparła, o czym go zapewniłam, bo przecież to jest właśnie gra fair play.
Ale głos mu drżał.
Ale czy nikt z organizatorów nie panował nad startem?
OdpowiedzUsuńI powiedz Niesforkowi, że jest dzielny i że go podziwiam.
Aniu :)
UsuńWidzę, że spać nie możesz - wcale mnie to zresztą nie dziwi ;P
Otóż nie, nikt za bardzo nad startem nie panuje, bo te biegi dla dzieci są jedynie imprezkami towarzyszącymi, gdyż właściwy bieg jest dwie godziny później na 10 km i tym się przejmują. Reszta, to kwiatek do kożucha.
I przekażę Niesforkowi wyrazy uznania!
Dziękuję!
Na ogół o tej porze jeszcze nie śpię, za to pies leży w moim łóżku i głośno chrapie. I jest to całkiem zwykły pies ;)
UsuńWeź pieska na boczek i do spania!
UsuńChociaż zaraz, czy Ty jesteś innej strefy czasowej?
Jestem z Warszawy, więc chyba strefa ta sama.
UsuńPowili rzeczywiście będę się zbierać do łóżeczka :)
No to ta sama :)
UsuńDobrej nocy!
Ale super! Liczą się chęci i zaangażowanie. Gratulacje:) Dla Ciebie i dla Aniołka. Jaki ona tam Niesforny, skoro taki mądry chłopak :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, to że mądry, to nie ulega wątpliwości, ale też niesforny. Jak na Niesfornego Aniołka przystało.
Usuń:)
Dzięki Natthimlen!
dzięń dobry
OdpowiedzUsuńbardzo to niemiłe opowieści
ale dzieciaki szybko zapominają z reguły
jeśli nie doszło do czegoś poważniejszego
i jeśli potem rodzina zachowa się jak powinna
dzię dobry ;)
Usuńjuż mu lepiej :)
jest dumny z samego faktu, że brał udział w tym biegu.
Powodzenia jeszcze raz na maturze!
ja mysle!
Usuńi niech mu sie jak najczesciej chce brac udzial w takich imprezach!
Niesforkowi należą się wielkie gratulacje! Za całokształt! I za bieg i za zachowanie. Naprawdę szkoda, że istnieją tacy rodzice, którzy dzieci hodują do "wyścigu szczurów" rozpoczynając właśnie od takich małych rzeczy, a kończy się to panoszeniem się po świecie np. Korwina - Mikkego. Wspomniała o nim Miśka i ciągle mnie jeszcze trzęsie na wspomnienie jego słów o paraolimpiadzie. brrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńZ tymi rodzicami to ręce mi opadły.
UsuńJak tam? Odpoczywasz?
staram się ... :)
Usuńto chyba najbardziej dyplomatyczna i optymistyczna odpowiedź jakiej mogę udzielić :)
dopadły mnie znowu moje kłopoty zdrowotne i stąd ten mały optymizm :) ale zbieram się do kupy :)
Emuś :*
Usuńzbieraj się ze wszystkich sił!
i odpoczywaj ;)))
jak było w pierwotnych planach
Uściski dla Mądrego Syna -toż to nie Niesforek!!!!!!!!!!!!:))
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńTak, z wyjątkiem tych chwil, kiedy jest ;P
Kiedyś te dzieci tak rywalizować będą z sobą w różnych miejscach pracy, w korporacjach, gdzie robi się karierę. I znowu przypomną sobie o łokciach. A fair play? Ci z zasadami zostaną niestety w tyle.
OdpowiedzUsuńI to jest przerażające, bo nie mam nic przeciwko rywalizacji, ale nie takiej.
UsuńNie jestem przekonana, że Ci z zasadami zostaną w tyle, chociaż mogą się zniechęcić. Ale mam nadzieję, że uda nam się przekazać takie morale, aby poradzić sobie z pokusami oszustwa.
Zresztą każdemu tego życzę!
niestety JUŻ tak jest. Kiedy dostaniesz łokciem setny raz w to samo miejsce - odsuwasz się. Tak funkcjonują teraz miejsca pracy, przynajmniej te w których ja się znalazłam :(
Usuńgratulejszyn dla Niesforka i Jego Rodzicuff:PPP
OdpowiedzUsuńdosia, luń mi kafy, bo rybcia poszła rozprostować płetfy:P
Kiedy tylko chcesz:)))
UsuńMłoda jakiś czas temu brała udział w biegu przełajowym. w trakcie przygotowań obserwowałam chłopaczka rozgrzewającego się z tatą (łysy, napakowany, w dresie). jakie rozciągania, jakie wskazówki! bałam się, że jak mały nie wygra swojego biegu, to ojciec spuści mu manto. na szczęście dla niego był pierwszy.
OdpowiedzUsuńWidać chłopakowi bardzo zależało na akceptacji i uznaniu ojca.
UsuńMam nadzieję, że nie przerodziło się w jedno wielkie zranienie.
Przecież w tym wieku sport to zabawa!
Grabulki dla Niesforka:*
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi Twój wpis Dosiu jak moje dzieci brały udział w różnych biegach,córka dalej zresztą biega. Ma teraz lekki zastój bo leczy kolano ale czekając na kolejną operację nie przestaje trenować:P
Buziole:-)
Grabulka!!!
UsuńA córę szczerze podziwiam i życzę, aby nigdy nie straciła zapału do biegania :)
buziole :)
życie jest brutalne... niestety
OdpowiedzUsuń... i to bardzo zniechęca ... niestety
Usuńi chwała każdemu, kto umie być łagodny, mimo wszystko!
Witaj! Moja corcia biegala w niedziele, bardzo ja wspieralam bo byla zawiedziona ze nie stanela na podium! Dla mnie i tak byla wygrana,za to ze wziela udzial i dobiegla do mety! Nie dostala zadnej nagrody,ale my z M zafundowalismy jej maly drobiazg i zabralismy na lody:)
OdpowiedzUsuńSuper zrobiliście!
UsuńNa naszym biegu - tu ich bardzo chwalę - dali każdemu dziecku dyplomik uczestnictwa i okazjonalne koszulki, oraz lody i wodę.
Wszyscy się z tego cieszyli :)))
brawo dla Niesforka, podwójnie!!
OdpowiedzUsuńdzięki, Alcuś :)))
Usuń