sobota, 23 lutego 2013

jaka to melodia?

Skończyła się Ewangelia, Ksiądz zaczyna mówić kazanie.  Raczej normalne, ale mówi o swoim niezwykłym talencie i śpiewaniu psalmu na swoją melodię, gdy organista przygrywa mu inną, a ja w tym czasie przybieram kolory wyjątkowo wyraziste, niczym szminka bell nr 19, która jako oficjalny kolor ust dla dziołch z zespołu ludowego uchodziła.

Bo jak się domyśliłam, wszak inteligentna jestem ;) była to jednak aluzja do osoby przed chwilą śpiewającej psalm i aklamację. Aklamację zaśpiewaną, niestety to za dużo powiedziane, bez wcześniejszego przygotowania, na melodię nam muzyka nie przeszkadza.

Gdyby nie wcześniejsze doświadczenia kantorki, zapewne zapadłaby się pod ziemię, a tak zaczęła się z tego, trochę bardziej niż w duchu, śmiać. Pomogło jej jednakże to, że była to Msza Św. wśród swoich i ku wielkiemu zaskoczeniu, gdy wracała na swoje miejsce do ławki, stwierdziła, że wszystkie oczy są skierowane na nią i każdy tym wzrokiem starał się ją pocieszyć, wyrazić swoje ubolewanie, a niektórzy nawet pewnymi gestami (kciuki w górę) chcieli przekazać wyrazy uznania (czyt. współczucia). Nie da się ukryć, że miała nadzieję, że wszyscy o tym szybko zapomną.

Jednakże na wstępie swojego kazania, Ksiądz przypomniał pewne zdarzenie ze swojego życia, które było troszkę podobne do tego, które kantorka chciała szybko wymazać z pamięci, że nie dość, że już na zawsze zostało wryte w jej pamięć, to jeszcze w pamięć wszystkich tam obecnych.

Zastanawiam się tylko, czy ktoś cokolwiek innego zapamiętał z homilii ;)))

I można by było nie wspominać tej historii, gdyby nie to, że tą psalmistką, która najpierw chciała szybko o tym zapomnieć, a w tej sytuacji wręcz chce zamieścić notkę w kronice rodzinnej, że zupełnie niechcący wprowadziła wiernych w klimat konkursu jaka to melodia, byłam ja.

Dzięki Fr Jay - każdy przecież lubi, gdy się o nim mówi dobrze, a nie źle, a Ty w końcu nic złego o mnie nie powiedziałeś ;)))

20 komentarzy:

  1. Najwazniejsze, to umiec sie smiac z samego siebie:))
    historia przednia
    pokazuje, ze wtedy spotkali sie w kosciele bliscy sobie ludzie
    a z homiliami juz tak jest, albo sie ich nie pamieta, alebo pamieta jakis fragment, z roznych powodow, niekoniecznie religijnych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;DDDD
      wiesz, to nie było jakieś tam wtedy, to było wczoraj :)

      Usuń
    2. a to dobre!!!
      ja pamietam taka msze, w bardzo przecietnej parafii, jak ksiadz cala homilie poswiecil na opis swojego stanu zdrowia. Do dzis, jak mierze temperature czy sobie czy dzieciom i widze 36,6 slysze w glowie jego glos przeciagajacy dramatycznie gloski :P

      Usuń
  2. moja sister nie ma głosu, a śpiewa, bo lubi:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i o to chodzi, a Ty?

      Usuń
    2. ja z moim nader slabym glosem nawet w chorze na kilka lat osiadlam :P

      Usuń
    3. a ja tesz bardzo lubiem, ale nie mam problemuf s melodiom:)

      Usuń
    4. przecież śpiewać każdy może ;PPP
      nie?

      Usuń
    5. no pewnie!
      czeba sobie radość sprawiać:)

      Usuń
  3. mnie też muzyka ani w tańcu ani w śpiewie zupełnie nie przeszkadza :)))) Jesteś świetną osobą ze wspaniałym charakterem a z takimi osobami można śpiewać do woli i nie słyszeć dźwięków :)Świetna historia (ubawiłam się ) i świetna Twoja osobowość :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Emko :)
      Zapraszam do więc do wspólnego śpiewania!

      Usuń
  4. No cóż różnie to w życiu bywa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie: raz jest wesoło, a innym razem bardzo ... wesoło ;D

      Usuń
  5. Sister, ja w znanym nam obu duszpasterstwie, wiele lat temu, prowadzilam spiew i nie weszlam w tonacje po zmianie na wyzsza i spiewalam do mikrofonu, az sie OF gloszacy rekolekcje za glowe zlapal ;) do tej pory placze... ze smiechu jak sobie przypomne :) Jutro ja bede na ambonie,wiec nic nie mowie :) Buzka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja dawno ksiedza na oczy nie widzialam ale pamietam naszego proboszcza ktoremu mlodziez na mszach nie spiewala, a bardzo chcial
    a ze mial podejscie mlodziez mu mowi ze nie umie a on na to"jak spiewacie tu na dole to Wam tam na gorze chor Aniolow pomaga i Najwyzszemu pieknie spiewacie, a tuna dole wiekszosc nie potrafi i nie ma sie czym przejmowac." Jak mu ta mlodziez wtedy spiewac zaczela.. no ale sam sie prosil:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu dawno nie widziałaś?

      A poza tym, to przecież wszyscy wiedzą, że ...
      śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej ;)

      Usuń
    2. Bo ja takom awersje mam do takich co na kazaniu np. mowiom o tym zeby pieski i kotki w lazienkach czymac bo im sutanny oblazom siersciom
      wiem ze drastyczny przyklad ale mnie odstrasza, ale ja Bogobojna dusza i wierzaca :-)

      Usuń