piątek, 15 lutego 2013

baza


Dawno mnie tak psy nie obszczekały, jak dzisiaj. Właściwie nie tylko mnie, bo Mojego Drogiego Męża również. Nie wiem, czemu tak jazgotały, wszak tylko chcieliśmy wytyczyć sobie szlak biegowy na nartach zaraz za ich płotem. Tak ujadały, że aż z wrażenia przewróciłam się, a one przez płot przeskoczyły, dorwały mnie, przydusiły, kły swoje wystawiły i ....

to była tylko wyobraźnia. Na szczęście udało mi się szybko wstać i pobiec dalej do bazy, naszego domu, zostawiając za sobą ujadające psy, ale przywołując też wspomnienia.

Wspomnienia odświeżone dodatkowo faktem, że niedawno odnalazłam w blogosferze koleżankę, z którą różne badania wykonywałam i niezliczone ilości godzin w laboratorium spędziłam. Z którą, podczas pewnego nocnego poboru prób, utopiłyśmy wspólnie Ruttnera i podczas którego została napadnięta przez dziką bestię. Właściwie nie pamiętam już, co było najpierw. Ale widząc jej rany szarpane, zaraz po fakcie i w trakcie zabiegu chirurgicznego, przy którym, nie wiem dlaczego, pozwolił mi być lekarz, przekonałam się, że jestem wydelikaconą osobą i lubię, gdy psy grzecznie z kagańcem i na smyczy spacerują. Przekonałam się również, że jestem niezłą aktorką, gdyż twardzielkę grałam do końca, nawet w momencie, gdy na widok ... (może jednak bez szczegółów, bo mi słabo się robi), zrobiło mi się słabo i chyba wymagałam już cucenia, a co najmniej podania tlenu, przykucnęłam, głowę prawie do ziemi schyliłam, że niby się tylko zmęczyłam staniem i podtrzymywaniem na duchu koleżanki, mówiąc do niej, a właściwie samej sobie: zaraz już koniec, jedziemy do bazy.

Nie wiem, kto się bardziej z tego powrotu cieszył, ja czy ona ;)

I wynik dzisiejszego biegu: 2:0. Niestety znowu dla mnie ;)


8 komentarzy:

  1. Też tak uważam , pies na smyczy i w kagańcu...
    Współczuję koleżance...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama ciekawa jestem, czy koleżanka ma traumę, natomiast ja, chociaż ludzie mi na spacerkach mówią, że to łagodny piesek, to niech go blisko siebie trzymają :)

      Usuń
  2. Miałam dziecko z psią fobią ( od urodzenia, nie było za tym żadnego przeżycia), wskakiwał mi naręce nawet na widok szczeniaka jamnika
    Boże jak ja wtedy doceniałam kraj w którym żyłam i norme psa na smyczy, nawet w lesie właściciel na widok innych ludzi brał psa na smycz!
    Dziecko jjuż dorosłe wyrosło naszczęście z tego potwornego strachu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze, że się z tego wyrasta, jest dla mnie nadzieja ;P

      Usuń
  3. Szacun, że taka twardzielka z Ciebie. Ja bym się zapewne plackiem wyłożyła mimo najszczerszych chęci przetrwania ;-)
    Ale psów się nie boję, zapewne dlatego, że nigdy żaden mię nie zaatakował!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  4. gratulacje
    ale cena wysoka za to zwyciestwo
    oby nastepne biegi bezpieczne były

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci się przyznać, że wynik 2:0 dotyczy zaliczonych upadków, niestety ;P

      Usuń