czwartek, 25 kwietnia 2013

Fryzjerka

Czekam niecierpliwie na ten dzień, kiedy mogę wreszcie pójść do fryzjera. Tym bardziej, że bardzo się do nich przywiązuję.  Tak jak do tej Fryzjerki, która nakładając mi przedziwne mikstury koloru żółtego, czerwonego wywołała piękny pomarańczowy, znaczy się rudy. Odkąd mieszkamy w tych okolicach, to korzystam z jej usług, a relacja klientka - fryzjerka zmieniła się w relację koleżanka - koleżanka.

Przez pewien czas jednak nie było "mojej" Fryzjerki, właścicielki salonu, mamy jednej z klasowych koleżanek  Najstarszego Niesfornego Aniołka. Nie było, gdyż dzielnie znosiła leczenie paskudnej białaczki. Konieczny jest przeszczep.

Trzykrotnie podchodziłam do oddania krwi i zarejestrowania się w bazie dawców za każdym razem wypełniając ogromnie długi formularz zgłoszeniowy, przyjmując z pokorą wstępne odrzucenie, gdyż podobno za mało czasu upłynęło od przyjmowania antybiotyków, albo wysłuchując od pani rejestratorki komentarza, że to nie ta faza cyklu. Myślałam sobie nawet, że może to są jakieś specjalne przeciwności, które trzeba pokonać, bo może jednak będę mogła komuś, a najlepiej jej, pomóc oddając krew i szpik.
Niestety nikt mnie nie wzywa, więc raczej nie ma zgodności.

A Fryjerka cierpliwie i z ufnością czeka, i ludzi inspiruje. I chociaż zawsze potrafiła cieszyć się z drobnostek, to teraz tym bardziej promienieje. I zaraża chęcią do życia.

Podobno znalazł się dawca. W Izraelu!
Szykują się do przeszczepu. Ma być za miesiąc.


21 komentarzy:

  1. jest dawca - będzie dobrze:)
    do dobra wiadomość.
    a choroba bardzo podstępna niestety... mój wujek też na to chorował.
    trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Alcuś!
      Też myślę, że to dobra wiadomość!

      Usuń
  2. Oby się udało.
    Mam tę chorobę bardzo blisko, ale nie w wersji ostrej - oby tak jak najdłużej.
    Ta siła ducha, o której piszesz daje nadzieje na pozytywne rozwiązanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lekarz prowadzący ją w szpitalu zobaczył, jak ona walczy, to powiedział cyt. "q.. Ty musisz wyzdrowieć, Ty będziesz zdrowa"

      Usuń
  3. Alcuś ma rację, jest dawca-będzie dobrze. Trzymamy kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, coś dziś dużo takich wieści...
    Dzielna kobieta! Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że tych wieści jest naprawdę dużo, albo dopiero teraz dużo się o tym mówi.
      Podziwiam również jej siłę!

      Usuń
  5. to dobrze,że nie zamknęła się w sobie koleżanka,jestem pełna podziwu dla osób z takim podejściem do choroby,tak pozytywnie nastawioną do zycia,inspirującą innych dookoła
    to cudnie,że jest dawca,teraz juz tylko pójdzie ku dobremu

    Dosiu,hmmm Twoja wizyta u fryzjera uzmysłowiła mi,że ja też powinnam się wybrać,odświeżyć włosy....:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idź się zrelaksować, Margo ;)
      Może Twój fryzjer też się zainspiruje, a może Ty fryzjera zainspirujesz :)))

      Usuń
  6. no ja też mam taką przewlekła w bardzo pobliżu...

    ale jak jest dawca, to jest więcej niż nadzieja na wyzdrowienie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeraża mnie tylko, że tak daleko jest ten dawca. Ale podobno nawet nie będą mu pobierać tego szpiku z kręgosłupa, tylko z krwi. I po ten szpik, specjalnym lotem poleci sama lekarka.
      Szok

      Usuń
    2. slyzalam, ze mozna z krwi odzyskac szpik

      Usuń
    3. Już wiem więcej - jest to możliwe tylko wtedy, gdy biorca jest drobny i nie ma nadwagi. Gdy tych kryteriów nie spełnia trzeba brać szpik z kręgosłupa.

      Usuń
  7. Ech życie...dlaczego jak trafi się ciekawy człowiek
    to zaraz dzieje się coś niedobrego.
    Mam nadzieję ,że wszystko ułoży się dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      też mam taką nadzieję :)
      i wiesz, myślę, że każdy człowiek jest ciekawy, tylko nie każdy potrafi w to uwierzyć, że taki jest! a szkoda

      Usuń
  8. o jej - trzymam kciuki i ja z calej sily!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziwne ale to właśnie tacy chorzy potrafią mieć więcej optymizmu i wiary niż ci, co obok i zdrowi. Bo to może trzeba aż tak się otrzeć o ostateczność, żeby pojąć?

    OdpowiedzUsuń