czwartek, 11 października 2012

Newcastle upon Tyne

Newcastle.

Nasi Rodacy emigrują głównie do Londynu ewentualnie do Manchesteru, a Sisterka ze Szwagrem wyjechali właśnie tu. Dlaczego? Dlatego że w momencie, gdy rezerwowali bilety ich kolega pochodzący stąd - lektor w pewnej szkole językowej - zapewniał ich o tym, że będą tu mieli nagrane mieszkanie i pracę.
Oczywiście skończyło się na obietnicach, a tuż przed samym wyjazdem zdołali sobie przez internet znaleźć miejsce w jakim hostelu robotniczym. Historia ta rozpoczyna się więc od dwóch biletów, dwóch walizek i dwójki młodych ludzi, którzy pięć lat temu nie widzieli dla siebie perspektyw w naszym kraju i postanowili wyemigrować.
Emigracja dzisiaj nie jest w końcu tym samym, co jeszcze dwadzieścia lat temu. Odległość, przy tanich lotach, wcale nie jest straszna. Kontakt dzięki telefonii komórkowej możliwy w każdym momencie, a to co oferuje internet, to już przecież niemal kontakt na żywo non stop.

No ale ci dwoje - odnaleźli się tu, dostali satysfakcjonującą ich pracę, kupili dom, samochody. Nie powiem, czy są na pewno szczęśliwi. Myślę, że brakuje im tu bliższych i bardziej szczerych relacji z rodakami. Brakuje prawdziwych przyjaciół. Mam nadzieję, że ich starania o relacje tu przyniesą wkrótce owoce.

A teraz kilka zdjęć ze spaceru po mieście.

Nad rzeką Tyne

Most Milenijny - właściwie kładka dla pieszych, która jest podnoszona, gdy przepływa statek ;)





Tyne Bridge - bardzo wysoki i długi - niesamowita konstrukcja
Domy pod konstrukcją mostu

a co mi się tu spodobało?


Zamek z XII wieku

zamek
Katedra św. Mikołaja - niestety w środku w remoncie :(

Kilka zauważonych ciekawostek:













wcale nie jest trudno wysłać kartkę z pozdrowieniami ;)

ciekawostka dla Mojego Drogiego Męża :)

fajne te autobusy

Wycieczka dosyć długa, ale wszyscy dali radę




1 komentarz:

  1. So beautiful. Say Hi to the red phone boxes. And... get back soon! :)

    OdpowiedzUsuń