Mało będę oryginalna stwierdzając, że piękną mamy jesień tego roku.
Ale rzeczywiście tak jest i to całe szczęście, bo daje ona dobrą motywację do działania, pomimo różnych stresujących sytuacji i trudnych relacji, o które wiadomo, że trzeba zawalczyć, a jednak przekornie się nie chce, albo się nie może, i nie zawsze wiadomo też jak.
Dobra pogoda przychodzi z pomocą do mnie, bo prze-przyjemnie biegnie mi się do drzewa i nawet trochę dalej :) Kondycja troszkę lepsza, ale niestety apetyt nadal wilczy.
Pablowa, pouczona przez mądrych od diet, uświadomiła mi właśnie, że przy ruchu, lecz bez diety, to waga ani drgnie, a dieta, bez ruchu, też nic nie da. Obawiam się, że będę musiała poszukać sobie jakiejś stosownej, innej niż dotychczasowej:). Wtedy śniadania takie jak wczoraj to chyba nie będą mile widziane - i to jest okrutne, bo bardzo mi się spodobały :)
Wcale mi to nie odpowiada.
w drodze...do drzewa :) |
i z powrotem |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz