Lekko zestresowana mającą się odbyć odprawą ledwo znalazłam odrobinę cierpliwości dla naszych Niesfornych Aniołków, których, miałam wrażenie na lotnisku, było ze dwa razy więcej.
Na szczęście odprawa przebiegła sprawnie i bez komplikacji, a lot minął bardzo szybko i bez kłopotów, spełniając oczekiwania Niesfornych Aniołków, dla których był to pierwszy lot w życiu :)
Kraina Deszczowców przywitała nas zgodnie ze swoją nazwą. Znaczy się deszczem ;) Na szczęście towarzyszyła mu moja uśmiechnięta, jak zwykle, Sisterka ze Szwagrem i Córcią. Dawnośmy się nie widzieli. I deszcz już nie przeszkadzał.
To, co zaskoczyło mnie tu od razu najbardziej i co wzbudza moje ciągłe i wielkie zaskoczenie, to to, że tutejsza policja jest bardzo leniwa. Wcale nie reaguje na piratów drogowych, do których niestety też muszę zaliczyć i moją Młodszą. Wszyscy jeżdżą pod prąd! Mój błędnik ma problem z przystosowaniem, gdy na rondzie jedziemy w lewą stronę. A poza tym mam wrażenie, że wszystkie auta, to auta widma. Jeżdżą same, bez kierowców. A największy stres powoduje we mnie manewr skrętu w lewą stronę z drogi podporządkowanej. Mam wrażenie, że wjeżdżamy pod koła tego z naprzeciwka.
Jak oni to znoszą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz