środa, 17 października 2012

bonusowy dzień



Mój Drogi Mąż oszczędza na gitarę dla mnie (mam taką nadzieję ;) i jeździ do pracy rowerem, co któryś tam raz. Dzisiaj też pojechał, ale snuł już plany o powrocie samochodem razem ze mną i ze Średnią Niesforką, która do dentysty wybrała się stroić - tym razem po zieloną plombę.

Jednakże godzina wizyty stomatologicznej, z przyczyn oczywiście niezależnych, znacząco się zmieniła i przesunęła o jakieś trzy godziny, więc - nie ma, że boli - musiał Mój Drogi Mąż wracać do domu na rowerze i to na dodatek w tempie dość żwawym, aby zdążyć po samochód i po Synów do placówek, którzy otrzymali bonusiki - że to Tata ich odbiera i to właśnie tym, a nie innym samochodem.

Dla Mojego Drogiego Męża też bonus - teraz wie, że ma duże możliwości:) Chociaż wygląda troszkę na takiego, co potrzebuje lekkiej regeneracji.

Za to razem ze Średnim Niesfornym Aniołkiem zyskałyśmy bonusowe trzy godzinki dla siebie. Najpierw dla siebie w poczekalni na zabawę, gdyż sama mi wytłumaczyła, że gdy się bawi, to czas szybciej płynie :) Następnie, gdy się okazało, że to jednak będzie tak długo trwało, to wyszłyśmy sobie coś przekąsić. Wybrała pizzę i wróciła umorusana sosem pomidorowym, ale ona przecież bardzo lubi taki kolor, więc nic nie szkodzi :)
No a potem wybierała wymarzoną nagrodę (bonus) - okulary do nurkowania. Sama też z okazji skorzystałam i kupiłam sobie kurteczkę do biegania - bonus dla mnie ;)

Jak to dobrze, że wizyta się opóźniła o trzy godziny - wszyscy dziś obdarowani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz