wtorek, 4 września 2012

pozdrowienia dla "praczek" ;)

Czy ktoś z Was przeżył taką sytuację po powrocie z wakacji?

pranie, pranie, pranie, pranie, nie ma gdzie wieszać tego prania, więc chwilowa przerwa w praniu.
Parowanie, składanie i znów parowanie skarpetek chociaż każda z innej pary. Właście to skarpetki są bez pary. Co najwyżej można je poskładać w podobnych kolorach ;)

Rozpakowywanie torby z kosmetykami, kremami z filtrem, różnymi płynami, igłami i nitkami, bo przecież wszystko mogło się przydać i mogło być niezbędne. Właściwie to nie ma na to wszystko miejsca. I w ogóle to skąd ja to wzięłam?
W przyszłym roku wezmę ze sobą tylko szare mydło!

Doktorowa podała fajny pomysł. Ona od dwóch lat skraca listę wówczas przygotowaną i kolejnego roku wykreśla z niej to, co w ogóle się nie przydało.

Problem polega na tym, że ja takiej listy nie mam, więc nie mam jak wykreślać, a gdybym miała ją dzisiaj stworzyć, to wówczas znalazło by się na  niej tylko to nieszczęsne szare mydło. No może jeszcze kilka ciuszków, no i suszarka, no i czajnik, może nawet jakiś mały ekspres do kawy. Wtedy też trzeba zabrać filiżaneczki, obrusik, żelazko, żeby go wyprasować. Materac dmuchany, koła ratunkowe, kalosze, kapelusze z szerokim rondem, ewentualnie mocne kremy z filtrem i tak dalej i tak dalej.... przecież dalej wszystko potrzebne.

Dobrze więc, że samochód mamy pojemny i możemy to wszystko dowieść na miejsce.

Miłego rozpakowywania po wakacjach!

11 komentarzy:

  1. a jak się toto wszystko po podłodze i meblach panoszy, jakby samo na swoje miejsce (tylko gdzież to ono wcześniej było????) wskoczyć nie mogło... prawda? U nas dziś mimo ciepełka na dworze grzejniki w łazience na maks, bo Najstarszy powróciwszy w sobotnią noc właśnie za dwie godziny wyjeżdża dalej, a uprać trzeba było :) co do skarpetek, niegdyś przy Najstarszym wówczas jedynaku, ale zabieranym z Bratankami na wakacje regularnie, matko-ciotka szarpnęła się na zakup dziesięciu par identycznych dla każdego, różniących się tylko barwą-dla K niebieskie, dla P bodajże szare, dla J chyba zielone jak pamiętam :) po powrocie par było o połowę mniej, za to wszystkie kompletne :) Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł z tymi skarpetami, chociaż Twój najstarszy jedynak był mały dawno temu. Teraz nie ma skarpetek w jednym kolorze, a jak już są to prawie w jednym i różnią się końcówką, która jest np. pomarańczowa, albo niebieska. A reszta skarpetek to Bob budowniczy z głową w prawą albo z łopatką, takie tam - przecież wiesz o co chodzi ;)

      Usuń
  2. U mnie i bez wakacji skarpetki zawsze bez pary;)
    Na skarpetki męża jest sposób (j. w.)- kupować zawsze identyczne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grypa tylko powiedz mi, gdzie się chowają, albo kto wynosi tę drugą od pary ;)

      Usuń
  3. u nas nikt w jednakowych skarpetkach nie chodzi , a po wakacjach zawsze jakas torba badz torebra nierozpakowana zostaje i okazuje sie , ze nikt tych rzeczy tak naprawde nie potrzebuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, jakaż to dla mnie ulga, gdy to czytam, bo właściwie to patrzę na taką torbę, co nie wiem po co mi jej zawartość i już się martwiłam, że to tylko ja gromadzę mało potrzebne rzeczy. Ale przemyślałam też sprawę i wiem, że są to rzeczy, których do następnych wakacji nie będę potrzebowała. Więc może nie będę jej już rozpakowywać - będzie jak znalazł na następny rok ;)

      Usuń
  4. A mnie dopiero to czeka, kiedy wszyscy zapomną, ze wakacje były, Ja powroce z pełnymi torbami :) fajnie jest nie mieć obowiązku szkolnego. Ale tylko w tym roku, za rok potulnie do szkoły :) powodzenia w rozpakowywaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, obowiązek to obowiązek i tylko nie bierz przykładu z siostry, która go zlekceważy, aby Ciebie odwiedzić ;)

      Usuń