Po trzech tygodniach nieobecności w domu trzeba było w końcu do niego wrócić. Ku mojemu zaskoczeniu, powrót był mniej stresujący niż podróż w tamtą stronę. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, z jednym ze śpiących dzieci na rękach, od razu ucieszyłam się z tego, że trzy tygodnie temu wyjechałam w tę podróż z pustym w środki płatnicze, a pełnym w dokumenty tożsamości, portfelem Mojego Drogiego Męża. Portfel ten przejął na zjeździe z autostrady do Wrocławia mój Tato i wraz z Mamą postanowili dostarczyć go do rąk własnych zięcia :) Dzięki tej sytuacji i odwiedzinom Rodziców w naszym domu, wczoraj, gdy doń weszłam, zaskoczył mnie błysk i porządek. Jakby nie mój dom! przecież zostawiłam tu Sajgon (chyba za mało powiedziane).
Po prostu wspaniała sprawa. Szkoda tylko, że mamy taki niezwykły talent do zastawienia wszystkiego, na czym można cokolwiek położyć, a później nie ma chętnych do zrobienia porządku.
Taki znak rozpoznawczy naszej rodzinki:
daj nam pomieszczenie, a my je zastawimy!!! zawsze jest coś pod ręką, co można odłożyć byle gdzie, a nie na swoje miejsce ;)
Fajnie mieć taką mamę co posprząta pod ręką. :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć taką mamę co posprząta pod ręką. :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć taką mamę co posprząta pod ręką. :)
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć taką Mamę, nie tylko dlatego, że posprząta, a dlatego, że jest ;)
UsuńWracaj! to też będziesz miała!!!
:)
UsuńZazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńJa się biorę za ładu czynienie dziś. Zawsze mi to idzie dość opornie. Mam gen bałaganiarstwa - nie złą wolę przecież;) Gdyby tak jakaś wróżka z różdżką...
Grypa! oświeciłaś mnie - toż to przecież musi być gen bałaganiarstwa - recesywny. Rodzice musieli być heterozygotami i dopiero u mnie się on ujawnił.
UsuńCieszę się, że nie jestem sama z ujawnionym genem ;)
A poza tym te z tymi porządkami coś jest nie tak - długo się je robi i zdecydowanie za krótko trwają ;)
Zawsze, jak wyjeżdżam to sprzątam przed wyjściem z domu :) Zamykam mieszkanie za sobą "na błysk", bo inaczej powrót zamiast przyjemnością stanie się udręką. Po wejściu do domu wprost w bałagan potrafię dostać niezłego pierdolca :)I zamiast się rozpakowywać (czego też nie znoszę) to marudzę, narzekam na wszystko i łapię się za sprzątanie (szczególnie, jak wracam od mamy, u której porządeczek, a tu nagle taki przeskok, jak w inny wymiar) więc się pilnuję, żeby nie zostawiać bałaganu za sobą. No ale mi prościej, do spakowania i ogarnięcia mam tylko nas dwóch :)
OdpowiedzUsuńW sumie to ja też bardzo lubię takie chwile - powrót do posprzątanego domu :) Jednakże nie zawsze mi to wychodzi. Mam nadzieję, że gdy Niesforki dorosną, to łatwiej będzie o to zadbać i włączyć je do działania. Chociaż obawiam się, że dziedzicząc po mnie gen recesywny i niestety po MDM również - to u nich nie ma szansy ujawnić się dominujący gen porządku, bo niby skąd?
UsuńMusimy się w tym wyćwiczyć ;) hehehe
Moja przyszłość może być zupełnie odwrotna, ;)
Usuń