Jako że uziemieni jesteśmy przez uprzejmie nam panującą ospę i trudno jest planować sobie zajęcia poza domem, to postanowiliśmy urządzić sobie strefę kibica w domu.
Euro 2012 rozpoczęte, nawet hymn Polski wyśpiewaliśmy na stojąco.
Atmosferę podgrzewał młody sportowiec, chrześniak Mojego Drogiego Męża. Barwy narodowe wszyscy mieli na twarzach wymalowane, a największe Pablowa. I jak się okazało, ku mojemu zaskoczeniu, to ona najbardziej przeżywała karne Greków.
Sama nie wiem, dlaczego dałam się w to tak wkręcić. Akcesoriów kibica w domu co niemiara.
Nie pamiętam jednak jak się skończyły te dwa mecze, tzn. nie pamiętam wyników, ale wydaje mi się, że nie są aż tak ważne ;)
Dobrze się przy tym bawiliśmy.
Nie powiem, jak na "prawdziwy" mecz przystało, mieliśmy też małe zamieszki. Dżastina miała wstrząs mózgu, bo w głowę dostała i nie pamięta zdarzenia, tak twierdzi. Tomas i ona są w końcu doktorami i wiedzą, co mówią. Podobno tak jest.
Ale właściwie to po co kopie się tę piłkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz