Z rożnych powodów jakoś nie wychodzi nam też zagospodarowanie przestrzenne naszej posiadłości. Jednym z nich jest brak pana umówionego z nami od zeszłego roku i co chwila zmieniającego termin. A że w okolicy nie ma zbyt wielu konkurentów, więc stosuje metody monopolistyczne i tak czas mija. Na szczęście nad tym nie ubolewamy, bo po wprowadzeniu reformy i nowej ustawy refundacyjnej, na niej właśnie tracimy zdrowie i energię, i ich resztki, to na pewno, mamy zamiar zachować na coś bardziej przyjemnego, niż zakładanie ogródka i ściganie pana. Pan jednak czuje, że można się z nami, nie rozmawiając, dogadać i łapie inne chałturki jedna za drugą. Sami jesteśmy sobie temu winni, bo go "nie gnębimy". Ale! Nie jesteśmy przynajmniej powodem jego stresu i napiętego harmonogramu zajęć. I tego się trzymamy ;)
Nadszedł jednak ten czas, że generalnie wszyscy mamy dosyć tego naszego obejścia w stanie "to zrobimy innym razem", bo nasze Niesforne Aniołki wzięły dziś sprawy w swoje ręce. Najmłodszy kosił nieobecną trawę:
Trzeba też dodać, ze ta jego kosiarka robi naprawdę niezły hałas. |
Piękna rabatka ;) |
Na pewno nie ja ;)
Nasz ogródek przez pierwszych kilka lat nim nie był. Mój mąż czynił cuda. Odchwaszczał, dosiewał, sadził, kosił, napowietrzał. Przez kilka lat. I udało się. Jest nie najgorszy trawnik i takie tam różne inne zielone.
OdpowiedzUsuńTrawniki angielskie mają po 200 lat. Stąd ich uroda - powtarzamy.
200?
Usuńnie mam czasu tyle czekać ;)
ale na szczęście sprzedają angielskie trawniki w rolce - będzie po dwóch dniach (pocieszam się).