Czuć wakacjami.
Pablowa, strzaskana słońcem i zachwycona wypoczynkiem, odwiedziła nas dzisiaj z prezentami. Oliwa prosto z Krety i aromatyczne przyprawy pachnące na całą otwartą kuchnię. Chyba chciałabym też odwiedzić Grecję. Zapiszę to w moich planach marzeń w kategorii - właściwie możliwe do zrealizowania ;)
W pracy wszyscy mówią o urlopach, każdy chce jak najwięcej i w jak najbardziej wakacyjnym terminie. My również "walczymy" o termin. Walczymy o trzy tygodnie w jednym ciągu. Wszyscy patrzą na nas "spode łba".
Niestety, z przyczyn od nas niezależnych, nie będziemy mogli odwiedzić całą rodzinką rodzinki mojej Sisterki , która dawno, dawno temu wyemigrowała do kraju Szekspira i chyba nie ma zamiaru w najbliższym czasie tu wrócić. Co znaczy, że jest jej (właściwie powinnam powiedzieć im) dobrze.
No i dobrze.
W okolicy pojawiają się nowe twarze młodych ludzi. Chyba już nie muszą ślęczeć nad książkami, ale też im trochę czasu szkoda na ślęczenie przed komputerem, co cieszy.
A ja z niecierpliwością czekam na pierwsze świadectwo naszego Niesforka. Nie mam w tej kwestii doświadczeń, czy powinniśmy jakoś szczególnie zareagować? przygotować się? uczcić?
Macie może jakieś sugestie?
We Wrocławiu w jednej lodziarni za każdą piątkę na świadectwie jest dodatkowa darmowa gałka loda.
OdpowiedzUsuńNajmłodsi są poszkodowani, bo oceny opisowe... :)