To chyba tylko u nas jest możliwe. To znaczy w naszym domu.
Wstajemy z łóżek zawsze o pół minuty za późno, a następnie jest wielka zawierucha, gdy trzeba wychodzić z domu i z reguły jesteśmy przeważnie wszędzie o pięć minut za późno. Ciekawe, nie?
Ale dzisiejsza sytuacja pobiła całą plejadę tych różnych okoliczności.
Wyobraźcie sobie, że w ostatnim tygodniu roku szkolnego nasz Najstarszy Niesforny Aniołek poszedł do szkoły bez.... tornistra!!!
Jako że jesteśmy przeszkolonymi ostatnio rodzicami w zakresie wychowywania dzieci ;) wypadałoby zastosować w tych konkretnych warunkach naturalne konsekwencje i zostawić Niesforka bez tornistra na lekcjach.
Mój Drogi Mąż zorientowawszy się pod szkołą, że dzieciak idzie doń bez niczego, szybko konsultuje się ze mną. Tak, potwierdzam, że naturalne konsekwencje były by tu najlepsze, ale co on miałby tam robić przez pół dnia, no i co na to pani? I potem to ja będę miała tego konsekwencje, bo będzie musiał nadrobić zaległości (właściwie, to i tak nic już się nie dzieje w szkole) i będę musiała tego dopilnować!!!
A poza tym, będąc przewidującą, nie chcę dopuścić, aby spodobało mu się "zapominanie" tornistra do szkoły.
Szybka weryfikacja sytuacji spowodowała tyle, że Mój Drogi Mąż uprzedza panią, iż mamusia dostarczy atrybut pierwszoklasisty z małym opóźnieniem.
Wychowywanie to poważna sprawa, o tylu rzeczach trzeba pamiętać, nawet o tornistrze.
o rety:))) doskonale:)
OdpowiedzUsuń