Więc wczoraj nastał ten dzień, w którym zostaliśmy pozbawieni możliwości szybkiego powrotu do domu. Najszybsza droga powrotu z pracy do domu przestała być najszybszą.
A to wszystko przez płatną autostradę.
Jestem zaskoczona ile negatywnych emocji i agresji przyniosą te, od dawna w końcu zapowiadane, bramki. A przecież wiadomo, że kierowcy są bardzo podatni i najmniejszy impuls, jakiekolwiek ograniczenie ich swobody i wolności wywołuje lawinę przykrych słów, gestów, pośpiechu, gwałtownej jazdy. Myślą sobie, że przecież wybierając jazdę płatną autostradą dają innym zarobić i mają prawo korzystać ze starej jak świat zasady "klient nasz pan", a nie czekać na wjazd w korku (bo przecież chyba po to zrobili dwie bramki, żeby z nich korzystać, a nie jedną), a potem na zjeździe stać w drugim korku, bo z dwóch możliwych bramek czynna jest też tylko jedna, a tą jedną właśnie ktoś zablokował.
Chociaż sam przejazd nie jest drogi, to na pewno wczoraj wielu kierowców zapłaciło dużo więcej.
I mam nadzieję, że zdołali opanować złość i gniew przed powrotem do domu, że nie przenieśli tego na swoich bliskich.
A ja i tak się cieszę, że bezpłatną autostradą mogliśmy jeździć przez ponad 10 lat. A teraz, ponieważ nie jest już taka szybka, jak kiedyś, to trzeba doliczyć sobie z 5 minut na spotkania z bramkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz