Jako wkupne na dzisiejszą Euro-imprezę do naszej strefy kibica Pablo przyniósł pełen karton czereśni. Odwiedził właśnie swojego Tatę, który nie lubi, gdy te pyszne owoce zjadane są przez szpaki, czyli skorze. Tak właśnie mówią na te miłe ptaszki w okolicach Przemyśla. Więc co roku, Pablo, wysoki jak wieża, jedzie w odwiedziny do Taty mniej więcej w tym samym czasie, aby zdążyć przed szpakami. Wraca później z łupem, z którego my jesteśmy niezwykle radzi. Mam nadzieję, że nie pękniemy po tej ilości dzisiejszej nocy, tym bardziej, że chyba nie wszyscy pamiętali o tym, aby wody po nich nie pić (upssss..)
Dzięki czereśniom przypomniałam sobie, jak mój Brat, razem z kolegami, chodzili po ogródkach sąsiadów w okolicy i częstowali się świeżymi owocami, niekoniecznie za wiedzą i aprobatą ich właścicieli. I pewnego razu opowiedział mi historię, jak to właśnie siedzieli sobie na drzewie i delektowali się soczystymi owocami, gdy ktoś z okna do nich krzyczy: co wy tu robicie, kim jesteście? A oni na to: szpaki!
Wniosek?
Chcesz jeść czereśnie? Musisz zdążyć przed szpakami ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz