piątek, 22 czerwca 2012

ironia technologii

Po raz pierwszy, przy wyborze telefonu, kieruję się gadżetem, a nie designem. I troszkę mi z tym dziwnie, że to nie jakiś zgrabny telefonik do damskiej torebki, tylko spory jabłkowy sprzęt.
Ale gadżet gadżetem, a ja i tak zatrzymałam się kilka generacji w tył i na przykład nie potrafię skopiować sobie kontaktów.

Więc jestem posiadaczką cudownego telefonu z różnymi możliwościami, po prostu bajerem - otwartym oknem na świat. A w tym otwartym oknie jestem jakby odcięta od świata, bo nie mam kontaktów. Z małymi wyjątkami kilku osób, które do mnie zadzwoniły ale chyba nie wypada mi  do nich ciągle dzwonić i mówić: chciałam sobie z kimś pogadać, a tylko Ty dałaś się namierzyć, wiec padło na Ciebie ;). Pociesza mnie Mój Drogi Mąż, że te kontakty co ma, to mi udostępni ;) i uspakaja, że na pewno ktoś da radę odzyskać moje.

A przyczyną tego, że ich nie mam było moje wyczerpanie i zbyt późne, i dla niektórych, właściwie już niespodziewane dotarcie do pracy. Nasz Doradca po porostu uruchomił nową kartę, a stara w międzyczasie przestała działać - tak mała niespodzianka.

Więc, za przykładem mojej Idolki, apeluję do Was - dzwońcie i piszczcie sms-y do mnie.

Pozdrawiam ;)

1 komentarz: