środa, 30 maja 2012

miasto spotkań

Jak się dzisiaj okazało, należę do tej grupy osób, które nie przepuszczą żadnej okazji, aby ........ wyrwać się do Wrocławia.

Tą okazją było szkolenie, na które wybrał się Mój Drogi Mąż, a ja wraz z nim. To znaczy, on na szkolenie, a ja w miasto. Oczywiście nie sama. Miałam szczęście, że chwilę wolnego czasu miała Okruszyna i ona zabrała mnie na pyszną kawę do Starbuks'a, a potem na spacer po okolicy, dobrze mi znanej i bardzo lubianej, a na koniec jeszcze pysznie nas nakarmiła.

Niesamowite było to, że na jednej ulicy, dostrzegły mnie dwie inne, bardzo bliskie mi, osoby.
Jedną z nich była moja Mama, która dzwoniąc do mnie i z niedowierzaniem się dopytując, czy to mnie właśnie minęła, uświadomiła mi to jednostronne spotkanie. (Jechała akurat tramwajem, kiedy dostrzegła mnie przy Hali Targowej). W pierwszej chwili zamarłam i nerwowo się oglądałam, czy po prostu z obojętnością koło niej przeszłam. Więc szok z tego spotkania był obustronny, bo ona się mnie w tym miejscu nie spodziewała, a ja już myślałam, że zaczyna być ze mną bardzo źle, skoro ludzi na ulicy nie poznaję, zwłaszcza Mamy. Niespodziankowe spotkanie.
Drugą z nich był sam Jezus Eucharystyczny w kościele u Dominikanów. Tu szok był raczej jednostronny, bo to ja zapomniałam o tym, że w tym miejscu jest kaplica adoracji. Na szczęście Okruszyna pamiętała, a On jakby na mnie cały dzień tam czekał. Cudne spotkanie.

Właściwie, to dziś rada jestem z tego, że mieszkamy w "jednogodzinnej" odległości od Wrocławia, że robiąc sobie krótkie, od czasu do czasu, wypady mogę się cieszyć tym miastem, nie dostrzegając jego mankamentów. Zresztą na pewno ich nie ma. Niemożliwe.
No i po dzisiejszym dniu nie mam wątpliwości, że Wrocław to miasto spotkań ;)

2 komentarze:

  1. Ja też uwielbiam Wrocław. Bywamy całą rodziną mniej więcej raz w roku. Wybieramy się pod koniec lipca, bowiem rodzinne uroczystości nas wzywają: ślub, chrzest i weselicho - trzy w jednym. Będzie więc impreza, ale ponieważ zamierzamy przybyć z przynajmniej jedno-dwudniowym wyprzedzeniem - także wielogodzinne dreptanie po ulubionych brukach ulubionego miasta. Jeśli, oczywiście, nic nie stanie na przeszkodzie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grypa, wiedząc, jak lubisz Pragę, wcale mnie dziwi, że lubisz też Wrocław ;)
      Jak już będziesz wiedziała, kiedy dokładnie tam będziecie, to daj znać - może uda się spotkać na jakiś zapoznawczych lodach razem z krasnalami ;)

      Usuń