Pierwsza część długiego weekendu dobiegła końca.
Właśnie wróciliśmy.
Arturo rzeczywiście znalazł na majówkę ( w kwietniu ;-) ??? - nikomu chyba nie przeszkadza, że kalenarz u nas nie ma większego znaczenia) miejsce doskonałe i rzeczywiście była to promcja, bo pogoda dołączona w pakiecie, niemalże letnia, była faktycznie dodana. Nie umiejszając zeszłorocznej, całkowicie zimowej ze śniegiem i śnieżycami. Ciekawe tylko, czy taką zamawiał, czy też promocja była trefna. Może jednak lepiej pozostać w błogiej nieświadomości?
Najważniejsze, że tak jak ostatnio, to i teraz, nikomu nie chciało się wracać do domu, bo naprawdę było fantastycznie.
Wiele rzeczy się działo, ale o tym, chociaż późna kawa jeszcze działa i jednak dość męcząca droga, która wybiła z rytmu, to jednak później.
Jak to Czesi mawiają - Dobru noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz