poniedziałek, 4 marca 2013

lustro

Najstarszy Niesforny Aniołek stanął sobie koło Taty i robi dokładnie wszystko to, co on i dokładnie, jak on. Wszyscy jesteśmy rozbawieni i wprowadzeni zostaliśmy w radosną atmosferę.

Parę chwil później proszę tegoż Najstarszego, żeby mi pomógł i ubrał młodszego brata.  Zabrał się do wykonania zadania ochoczo, z entuzjazmem, ale po chwili, z drugiego pokoju dobiegają mnie już podirytowane głosy, bo okazuje się, ze Najmłodszy nie współpracuje już tak ochoczo, jak ten, który chce mu pomóc.

Chęć wypełnienia obowiązku, a właściwie mojej prośby, u Najstarszego jest jednak duża, że zaczyna podnosić głos i używa sformułowań, których normalnie nie używa. 

To, co usłyszałam i ton w jakim wypowiedział, spowodował, że już chciałam wkroczyć do akcji w obronie Najmłodszego i z reprymendą dla Najstarszego.

Już się zapowietrzyłam, lecz na szczęście dotarło do mnie, że to co słyszę, to właściwie moje słowa, mój ton i moje sformułowania, których używam, gdy Najstarszy nie chce ze mną współpracować, a ja nalegam. Przyznam szczerze, że okropne!

I są to takie reakcje, które, będąc dzieckiem, słyszałam od mojej Mamy. I wtedy powtarzałam sobie, że ja tak nigdy nie będę się odnosić do dzieci, ani do nikogo. Tyle tylko, że w sytuacji, gdy emocje już dominują, stosuję schemat, który najlepiej znam. I to właśnie ten, którego nie znoszę. Powielam zachowania, którymi nasiąkłam za młodu, niczym skorupka.

Włącza się zatem czerwone ostrzegawcze światło!!!
 Dobrze, że byłam w drugim pokoju i było to zbyt daleko, żebym mogła od razu zareagować, więc oszczędzam reprymendę Najstarszemu Niesforkowi, który przecież chciał pomóc i zwracam się, mimo wszystko, spokojnym głosem i nawet z lekkim uśmiechem do Najmłodszego: "Widzę, że nie chcesz pomocy brata, ubierz się zatem sam :)"

Najmłodszy szybko przeanalizował, że wcale nie pójdzie mu tak sprawnie samodzielne ubieranie i zmienia zdanie. Woli, gdy Brat mu pomoże.
Na szczęście ten ciągle jeszcze chciał i spokojnie mu pomógł.

Chciałabym, żeby powtarzane gesty i reakcje to były te, które powodować będą uśmiech i wprowadzać będą radosną atmosferę, tak jak zabawa z Tatą w lustro.

23 komentarze:

  1. Gratulacje, że udało Ci się zapanować nad emocjami. Świetna analiza sytuacji :)
    A Niesforki... cóż, po prostu urocze :-)))
    Mhm, pierwszam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!
      Pierwsza!

      Dzięki, staram się, ale to jeden z nielicznych wypadków, gdy mi się udało, ale się z niego cieszę!

      Usuń
  2. mysle , ze wszystkie walczymy z tym samym :-) - ja tez niestety powtarzam baaardzo nielubiane przeze mnie w dziecinstwie reprymendy mojej mamy , kiedy koncza mi sie argumenty, brakuje sily , i za chwile zaluje - jestesmy jednak ludzmi i fajnie , ze mamy swiadomosc i chec zmian :-) a ty genialnie wybrnelas z sytuacji :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym mieć taką słuchawkę w uchu i żeby mi ktoś podpowiadał, co w danej chwili powiedzieć.

      Serdeczności Aniu!

      Usuń
  3. ja też zauważam coraz częściej u siebie zachowania identyczne do tych sprzed lat, w wykonaniu mamy:) geny, wzory, naturalna kolej rzeczy:)
    fajnie, że chłopaki sobie pomagają!
    miłego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach to dziedziczenie ;)

      ale dziedziczy się też te dobre cechy!!!
      i na nich się skupiajmy!
      Wzajemnie, miłego tygodnia

      Usuń
  4. Udało mi się nie powielać tych najdrastyczniejszych (całkowita eliminacja alkoholu bardzo pomogła) ale niestety pewne nawyki są w nas i trzeba takiego spojrzenia z boku! Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi przykro Miśka, że miałaś takie trudne doświadczenia. Ale też doskonale wiesz, jak wyeliminować to, co destrukcyjne.
      Ściski :)

      Usuń
  5. ja malo widze swoich rodzicow w swoim dzialaniu. Ale to nie przeszkadza mi popelniac bledy. I to sa kompletnie moje bledy, to tez nie pomaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam całą winą za błędy obarczyć Rodziców, ale akurat ta sytuacja jest powielaną.
      Dobrze, że stoisz na straży dobrego Imienia Rodziców.

      Rybeńka - Order dla Ciebie!

      Raczej chciałam się tu skupić na tym, że oczekuję czegoś od dzieciaków, a sama im daję przykład, niczym niezłe ziółko. A one, po prostu, się uczą! :)

      Usuń
    2. No, to ja niestety mam tak samo, wscieka mnie, jak robie cos, co wiadomo, ze nie zadziala, wrzeszcze, krzycze, a klucz do dziecka lezy obok nieuzywany.

      Ale czasem daje sobie prawo do bledow.
      I nie mialam idealnych rodzicow, zeby byla jasnosc, mam rany trudne do zaleczenia. Ale TYCH akurat bledow nie popelniam

      Usuń
    3. O! To jest zdanie klucz: "Klucz do dziecka leży obok nieuzywany"
      Dzięki :)

      Usuń
    4. ale czyz my rodzice, nie mozemy byc bezradni, zmeczeni, emocjonalnie wyczerpani?
      Czy musimy w 100% zawsze koncentrowac sie na dziecku i tym kluczu??
      to jest po prostu niemozliwe

      Usuń
    5. Tego też nie powiedziałam, bo przecież nieuzywany to nie to samo, co rzadko używany. A ja się dzisiaj cieszę z tego właśnie, że udało mi się go użyć ;)

      Nie zabieram prawa do błędu i zmęczenia - fizycznego i emocjonalnego.
      Odkrywam właśnie, że sama zapędzam się w kozi róg, a od małych dzieci oczekuję poprawnego zachowania. A skąd one mogą wiedzieć, jakie ono jest!
      W tej sytuacji jestem za tym, aby przyjmując prawo do błędu, rownież się do niego przyznać. Przede wszystkim przed sobą!

      Usuń
    6. sfiente slowa
      od poczatku przyjelam zasade mowienia dzieciom prawdy o sobie i swoich bledach
      sadzac po starszych, chyba mi sie udalo

      Usuń
    7. Rybeńka!
      nie mogło być przecież inaczej,
      i dzięki za dyskusję :)

      Usuń
    8. oj, mogło być inaczej, mogło :))))

      Usuń
  6. witam !
    powiem wam tylko tyle... ciszę się, że nie tylko ja popełniam te błędy. Nie chodzi o to, że cieszę się że ktoś inny popełnia ale choć odrobinę zmniejsza się wtedy moje poczucie winy :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emka,
      i ja się cieszę z tego samego powodu :)

      Usuń
  7. Super, że maiłaś taką refleksję. Osobiście nie cierpię kiedy usłyszę w swoim głosie Mamę, a łapię się na tym, że mówię w taki sam sposób i takim samym tonem! Pamiętam jak mnie to denerwowało i denerwuje, a jednak robię to samo!
    Zareagowałaś kapitalnie, gratuluję że w porę dostrzegłaś zagrożenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      szkoda, że tak rzadko, ale nie od razu Wrocław zbudowano, nie?

      Usuń
  8. Dobrze, że zauważyłaś ot u siebie. Niestety wyuczone wzorce są najłatwiejsze do powtórzenia i wymagają wiele pracy, żeby je zmienić i się przeprogramować. Zrobiłaś właśnie pierwszy krok na tej drodze, gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      dzięki Iw,
      już mnie cieszy ta harówka ;)

      Usuń