Podczas gdy Niesforki dają w kość Dziadkom ;), a Mój Drogi Mąż cały czas przy Mamie z troską i czułością trwa, ja zmieniam się w "robotnika" i pracuję na taśmie przy produkcji kolorowych kanapek, aby ci, którzy zdecydowali się na udział w weekendowym programie Ja+Ty=My we Wrocławiu mogli zjeść romantyczną kolację.
Ta praca dała mi chwilę wytchnienia i oderwania od trudnej rzeczywistości, ale wykonywana była przeze mnie w poczuciu, że też jest bardzo potrzebna, no i trwała do późnej nocy :)
Miało to swoje konsekwencje. Wracałam z dzieciakami dopiero rano. Prosto do placówek.
Najstarszy więc wszedł na lekcje niczym student na wykłady - bez tornistra. Jednakże zobowiązałam się go dowieźć jak najprędzej. Początkowo wydawało mu się to nawet fajne, ale już wieczorem zmienił zdanie, gdy sam musiał nadrabiać zaległości, właściwie powstałe bez jego jakiejkolwiek winy.
****
Ze łzami w oczach obserwuję, jak Niesforki robią kanapeczkę dla Babci. Każde chce mieć swój udział w tych przygotowaniach i w podawaniu.
Musiały pójść spać, a Babcia nie zjadła tej kanapki. Może z wrażenia, bo chwilę wcześniej odwiedził ją sam Jezus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz