Od rana w domu wielkie poruszenie. Dziś ma się odbyć bal przebierańców w przedszkolu i w szkole. Tylko troszkę ja nawaliłam i mało się do tej imprezy przygotowałam. Ustaliliśmy, że Niesforne Aniołki pójdą na bal w zeszłorocznych kreacjach. Teoretycznie wszytko gra, bo Najstarszy jest obecnie w pierwszej klasie i to przecież inny bal i przebranie będzie dobre. Byle tylko nie z jeszcze wcześniejszych lat, bo spiderman to już jest passé, a pirat to tylko dla maluchów, ale zeszłoroczny Indianin może być. Nie szkodzi, że pióropusz uległ totalnej dewastacji, opaska z jednym piórkiem też będzie dobra. (Cudowne dziecko - takie wyrozumiałe). Tylko gdzie to przebranie!?! Niestety nie zostało odnalezione. Więc po odwiezieniu dzieci do placówek jedziemy z mężem przed pracą do wypożyczalni. Znaleźliśmy jakieś przebranie z Gwiezdnych Wojen, ale nikt nie wie dokładnie kogo. Ważne, że to ten dobry, tylko brakuje mu miecza świetlnego. Pędzimy zatem po lekcjach do sklepu i dokupujemy, ale wybieramy ze względu na upodobania kolorystyczne Niesforka i chyba nieważne, że to nie od tej postaci co strój. Dzieci pytają go a Ty, za kogo się przebrałeś? A on na to, że właściwie to nie wie (upsss...). Jestem zaskoczona, bo jeszcze niedawno, to obraziłby się, że nie do końca dopracowane przebranie, że nie wszystko pasuje. Idzie na zabawę, bo chce się dobrze bawić. Jestem z niego dumna.
Natomiast Średni Niesforny Aniołek wychodzi z domu podekscytowany w zeszłorocznym stroju motylka ze skrzydełkami (to dopiero pierwszy bal w przedszkolu więc nie ma żadnych oporów). Wygląda prześlicznie. A po balu niespodzianka. Motylek jest głupi, bo nie ma czułek. Któż jej to powiedział? Już nie podoba się jej to przebranie. W przyszłym roku to ona chce być Babą Jagą z długim nosem. O masz ci.....
Od rana tym szalonym przygotowaniom przygląda się Najmłodszy Niesforny Aniołek i z przejęciem, determinacją, do tego tonem stanowczym, oczekuje rano od opiekunki, żeby u nich też dzisiaj był bal. No i był, cóż było robić. A przebrany był za zielone drzewo! ??? Jak widać, niezłomna zasada zawsze obowiązuje - potrzeba matką wynalazku! Bawili się wyśmienicie. Ma to po mnie - spontaniczne imprezy ;) są najlepsze.
Ale dzisiaj to już chyba nie mam na taką siły. Te trzy bale mnie wykończyły, chociaż....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz