Bardzo się cieszę, że nie zdążyliśmy "zagospodarować" naszej posiadłości przed zimą. W naszej wizji miała się na niej pojawić górka, żeby można było pozjeżdżać na ślizgach. I rzeczywiście taka się już pojawiła, ale okazuje się, że jest za stroma, a zabawa i tak przeniosła się na inną część działki, gdzie powstał samotwór górzysty z lawiny śnieżnej. Tak, okazuje się, że w Gogolinie problem lawin śnieżnych to poważna sprawa. Zagrożenia lawinowe są duże, a lawiny w najmniej oczekiwanym momencie same schodzą z dachów ;) Towarzystwo ogólnie zachwycone. Zabawa trwa do późna.
Szkoda tylko, że tak mało koleżanek i kolegów wokoło. Samodzielna posiadłość to jednak nie to samo, co podwórko pod blokiem.
Nie dajemy za wygraną. Uśmiechamy się do sąsiadów. Niesforki stukają przez okno do właściciela posesji obok, który odgarnia śnieg i pozdrawiają machaniem. Jest tym bardzo zaskoczony, bo przecież wolność Tomku w swoim domku i nikomu się nie wtrącamy w jego sprawy. Po chwili namysłu odpowiada uśmiechem i również macha. Może jednak nie będzie tu aż tak źle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz