Jedziemy sobie rano do przedszkola i nagle średni Niesforny Aniołek - córeczka (lat niespełna 4) rozpoczyna niezwykle ważną dyskusje: "Mamo, a kiedy my umarniemy? i co z nami będzie?" Cierpliwie i ciepło, choć niezwykle zaskoczona, tłumaczę jej, że kiedy to będzie to nie wiem, ale wiem, że chociaż tu na ziemi umrzemy, to przez to, że wierzymy w Boga zawsze żyć będziemy razem z Nim i że kiedyś nasze ciała zmartwychwstaną. Na co ona odpowiada pełna powagi, że ona wierzy i żyć będzie. I od razu zadaje pytanie najmłodszemu bratu: "A Ty?" Najmłodszy Niesforny Aniołek - syn (lat niespełna 3) chyba nie do końca rozumiejąc o czym jest mowa, z zadumą i powagą odpowiada: "A ja nie wiem". W związku z czym Średni kończy szybko rozmowę bez możliwości wtrącenia jakichkolwiek trzech groszy: "To znaczy, że nie wierzysz".
Zaskoczyła mnie jej stanowczość i jasność wyrażania myśli. Ta rozmowa, po raz kolejny, uświadomiła mi, że nie można żadnej sprawy w rozmowie z Niesforkami bagatelizować.
A gdy chodzi o wiarę, to albo się ją ma albo nie. Nie ma tu miejsca na żadne ale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz