Znowu fajnie się złożyło, zresztą, jak co roku, że we wtorek,
kiedy mamy wychodne są właśnie ostatki i śledzik. Trzeba przecież wykorzystać
okazję. Spontanicznie umawiamy się z przyjaciółmi Pablami i konsumujemy
śledzika w trzech postaciach;). Wypadło to jeszcze przed północą, ale nie
czepiajmy się drobiazgów. Dawno się z nimi nie widzieliśmy, dlatego z
niedowierzaniem wpatrujemy się w zegarek i śmiem twierdzić, że jest zepsuty, bo
niemożliwe jest przecież, że czas tak szybko nam minął i trzeba wracać, bo
obowiązki od rana na nas czekają. Jeszcze wieczorem ustalamy plan działania na
następny dzień, uwzględniając fakt, że właśnie rozpoczyna się czas Wielkiego
Postu, a wraz z nim wiele postanowień. Logistyka zostaje dopracowana. Wydaje
się, że wszystkie obowiązki mają dużą szansę na wypełnienie ich z powadzeniem.
Jestem zadowolona.
Tymczasem o 5 nad ranem okazuję się, że wszystkie te plany
nic nie są warte, ustalanie ich tylko nam czas wczoraj zabrało. Średni
Niesforny Aniołek podłapał jakiegoś rotawirusa, a jakie są jego objawy, to
chyba żadna tajemnica. I musiała nastąpić szybka reorganizacja, ale tym razem
włączam do akcji również naszych Aniołów Stróżów, bo sama to mogę najwyżej
relację z tego napisać.
Żeby wszystko było na
swoim miejscu trzeba również zdać sobie sprawę z własnych możliwości a raczej
ich braku i wszystko układać z ufnością, ale nie sobie tylko Bogu.
Jak samopoczucie dzisiaj?
OdpowiedzUsuńŚredni Niesforek ma się już doskonale, za to Najstarszy miał dzisiaj w szkole dodatkowe, bardzo wyczerpujące, zajęcia z ... haftowania;) Cóż, rodzice muszą sobie jakoś z tym poradzić... ciągle mam nadzieję, że nie sami ;)
OdpowiedzUsuń