Ku naszemu zaskoczeniu, zamiast jednego pokoju, ewentualnie dwóch, dla pięciu osób - od naszych zaprzyjaźnionych gospodarzy - otrzymaliśmy całą chatę do dyspozycji. Dla mnie, jako klaustrofobika, to prawdziwy luksus. I naprawdę się tego nie spodziewałam.
Śniadanie z widokiem na Giewont smakowało naprawdę wyjątkowo ;)
Wzmocnieni po niedzielnej Mszy Św., chcieliśmy skorzystać z podobno ostatniego dnia bezdeszczowej pogody i wjechać na Kasprowy podziwiać stamtąd piękne widoki. Kolejka do kolejki tak zniechęcająco wpłynęła na Niesforki, że te zapragnęły wrócić do naszej chaty i nawet nie chciały słyszeć o wędrówkach po niższych partiach gór.
Jedynie Mój DrOgi Mąż był zdolny zrozumieć Niesforki, bo we mnie się zagotowało. Był również w stanie zrozumieć i mnie i postanowił zająć się Niesforkami podczas mojej samotnej wycieczki - niestety, albo nawet stety, gdyż bardzo potrzebowałam tych paru godzin dla siebie. Na moje "sam na sam" z górami.
Kasprowy zatem oglądałam, ale z Nosala.
Odpoczywając na górze nawet mi się wydawało, że daleko, daleko, na Kościelcu leży jeszcze śnieg. Chociaż to bardziej wynik mojej wyobraźni.
Zachwyciłam się niejedną formą skalną, drzewkiem i kwiatkiem.
Mam nawet specjalne zdjęcie dla Zofijanny :)
Ona na pewno wie, co to jest. Nie chwaląc się, ja też wiem :) A była tego pełna łąka.
W drodze powrotnej znalazłam jeszcze najstarszą chatę góralską!
Nie powiem, zmęczyłam się nawet :). Ochłonęłam i znowu łatwiej mi było być łagodną i cierpliwą.
Zaskoczył mnie Najmłodszy Niesforny Aniołek, gdy mnie zapytał: "Mamo, czy bardzo nas kochasz?" Gdy go o tym zapewniłam, posumował: "To skoro bardzo nas kochasz, to nie powinnaś się na nas złościć!"
No ładnie - pomyślałam. Nieźle więc gromami rzucałam!
I widać bardzo mi był potrzebny ten samotny spacer i parafrazując poetę Tetmajera*: Widok z Nosala na ... góry i doliny mojego życia :)
****
Nie był to jednak koniec dzisiejszych atrakcji.
Nieoczekiwaną atrakcją dzisiejszego wieczoru było bowiem spotkanie. Zupełnie przypadkowe, prawie w ogóle nie planowane.
Spotkanie z eNNką, która w trybie ekspresowym schodziła już Tatry, w przerwach na szlaku haftując zakładki. I spotkanie z Agają, która z całą rodziną właśnie przyjechała schodzić Tatry. Im życzę dużo słońca i dobrej pogody, to może i my się wtedy również załapiemy na jego skrawki.
Będzie nam wtedy przecież raźniej oswajać góry już, mam nadzieję, całą rodzinką.
Pozdrawiam z przepięknych gór. I cieszę się, że to jednak był ten kierunek.
To mnie zamurowało.
OdpowiedzUsuńDzisiaj w mieście siedzę i odpoczywam od hałasu, a Wy w góry.
Szkoda, że dzieci stanowczo odmówiły.
Nie wiem jakich zachęt używają na Słowenii, że te malizny chodzą w góry z rodzicami. Czasem widywało się ojca z trójką dzieci. Idą raźno i się nie skarżą, i idą chętnie.
Za to Ty odpoczęłaś - widać było Ci to potrzebne. Piękne zdjęcia, pełen optymizmu post, a że do wyjścia pod górke potrzeba sił 9- tak to z górami jest.
Nie ustawajcie. Sił życzę.
Buziaki Dosiu
Dzięki Zofijanno :)
Usuńpo dzisiejszym dniu wiem już dlaczego dzieci się tak zacietrzewiły, ale o tym postaram się coś napisać w poście
I rzeczywiście w góry tylko z 9cioma siłami :)))
kochana...wspaniale, że ten spacer tak Cię odstresował! Zasłużyłaś na niego i dobrze że DrOgi Mąż Ci go umożliwił :) Skorzystała na nim w końcu cała rodzinka bo jak wróciłaś to kochałaś ich już całą gębą a nie tylko przez zaciśnięte zęby :)
OdpowiedzUsuńSpotkania zazdraszczam!
Buziaczki dla wszystkich :******
Tak, odstresowana mama, to łagodna mama :)))
UsuńDzięki Emko!
a spotkanie nad wyraz sympatyczne :*
Nosal! Ileż to razy wspinałam się samotnie na jego zadarty... nosal:)
OdpowiedzUsuńW górze łatwiej dojść do siebie:)
Pozdrawiam ciepło!
Nie powiem, fajna była ta samotna wycieczka, ale przecież przyjechaliśmy tu rodzinnie :)
UsuńNa szczęście dzisiaj było lepiej!
Boszsze
OdpowiedzUsuńto blogerki som jusz wszendzie??????
:)))))))))))))))
Usuńzdecydowanie :))))
UsuńCudnie :)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie by6łam w górach.. ech.. Co prawda wolę morze ale.. miło by było pokazac dzieciakom góry :)
my też bardzo lubimy morze :)
Usuńale góry .... to coś pięknego!
ależ świat jest mały. i piękny.
OdpowiedzUsuńja w tym roku zbyt dużo nie chodziłam, ale w przyszłym planuję rodzinę przegonić po szlakach.
buziaki. trzymaj się ciepło, podobno idzie ochłodzenie.
dzisiaj czujemy się przegonieni :)
Usuńale dzisiaj podobno był najchłodniejszy dzień - od jutra mam być lepiej :)
na to liczymy :P
szkoda Dosi,że mój urlop nie był tydzień później:)))
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia!!
i bardzo się cieszę,że odreagowałaś,nam Matkom czasami potrzebny jest taki mały oddech,potem jesteśmy jak CYBORGI:PPPP
buziolki
powaliłaś mnie Margo,
Usuńjak CYBORGI :PPP
a może jednak przyjedziesz wcześniej?
trzeba znowu jakieś spotkanie blogowe zorganizować :)
hihihi,tym bardziej,że jestem w posiadaniu Waszych rodowych sreber:))))
Usuńkoniecznie trzeba,koniecznie.....
buziaki dla Niesforków z naciskiem na Niesforkównę:***
:)
Usuńo tak, nasze srebra rodowe ;P
Widzę, że Nisforka mocno Ci przypadła do gustu :)
z wzajemnością zresztą!
świat jest piękny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie
no i Wszystkie Blogerki :)))
łączę się w optymizmie!
i Ciebie pozdrawiam!
Usuńi masz rację - Tatry są przepiękne :*
góry, mój żywioł!!! nie ważne czy Beskidy, czy Tatry czy Karkonosze! i bardzo lubię ludzi, którzy kochają góry :)
OdpowiedzUsuńteż Cię lubię :)
UsuńGóry pozwalają naładować ludzkie akumulatory. Piękne zdjęcia zachęcają do kolejnych wypraw. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcoś w tym jest
Usuńwracamy ze szlaku padnięci jak betki, a sił jakby więcej :)
pozdrawiam
Góskie wakacje to coś, czego jeszcze nie uświadczyłam. Widzę, że Tobie bardzo się przydały :)
OdpowiedzUsuńIw - serdecznie polecam! Jestem przekonana, że byłabyś zachwycona :)
UsuńPieknie! :) Ostatni raz bylam tam w LO. Moze uda nam sie wybrac za kika lat. Moje dziewczyny uwielbiaja gory. U nas tez sa i mala w wileku 2-3 lat (nogi jej sie jeszcze plataly) a wchodzila na nizsze szczyty. :) U nas w rodzinie najgorsza kondycje mam ja. ;)
OdpowiedzUsuńPodczas dzisiejszej wędrówki, Średnia Niesforka mi powiedziała, że mam szczęście, że z nią idę za rękę, bo mnie asekuruje. Już nie mam żadnych wątpliwości, że najgorsza kondycja w rodzinie, to moja kondycja.
UsuńŁączę się więc z Tobą Lolu :)
I życzę rychłego odwiedzenia tych stron!