Jednakże podjęliśmy kolejną próbę zdobywania podnóża Tatr. I już od samego momentu wejścia w Dolinę Białego zaskoczyły mnie Niesforki, które zachwycały się potokiem, mini wodospadzikami, gałęziami, gałązkami, skałami, kamieniami. Najstarszy Niesforek zdradził mi tajemnicę wczorajszych fochów. Ponieważ pod Kasprowy można się dostać jadąc wozem ciągniętym przez konie, albo przejść na nogach dość długi kawałek ale zwykłą drogą, a właściwie chodnikiem, a my szliśmy z buta oczywiście, co w ogóle nie stwarzało klimatu wędrówki górskiej, zniechęcił się (zresztą nie tylko on) taką formą taternictwa i zastrajkował. Dzisiaj natomiast wszyscy z dużym entuzjazmem zachwycali się przyrodą. "Mamo, ja lubię takie wędrówki, blisko przyrody!" oznajmił Najstarszy Niesforny Aniołek. I nawet wcale mu i pozostałym nie przeszkadzało, że cały dzień chodzą w chmurach bez żadnej dalszej widoczności.
Nie wiem dokładnie, jak długa to była trasa. Spod Wielkiej Krokwi poszliśmy Doliną Białego na Ścieżkę nad Reglami. Ponieważ zewsząd otaczało nas chmurowe mleko, więc na Czerwonej Przełęczy postanowiliśmy schodzić, rezygnując ze zdobywania Sarniej Skały, z której widać Giewont jak na dłoni (ale pod warunkiem, że w ogóle coś widać:)
Zeszliśmy więc do Doliny Strążyskiej, z małym popasem w Herbaciarni i wróciliśmy Drogą pod Reglami.
Ku naszemu zaskoczeniu, na naszej trasie spotkaliśmy Doktorową z Doktorem i przychówkiem (najmłodszym w plecaku na plecach) i od razu raźniej się zrobiło. Szkoda tylko, że tę samą trasę pokonywali od drugiej strony.
Ponieważ nie mieściliśmy się w żadnych ramach czasowych podawanych na mapach i w przewodnikach, nie wiem dokładnie, jak długa była to trasa. Wydaje mi się, że miała ok. 14 km. A jak teraz czytam w internecie opisy tras i gdy pojawiają się tam komentarze w stylu "trasa omijana przez prawdziwych turystów" to zastanawiam się mocno, czy nie nadużyłam słów pochwały dla naszych Nieforków, że są Taternikami.
Byli w końcu bardzo dzielni. I co z tego, że trasę pokonaliśmy w tempie żółwia. Ważne, że momentami w podskokach, a momentami ze śpiewem na ustach (Najmłodszemu naprawdę raźniej się tak szło ;).
A teraz już prawie się nie ruszam. Nic więc szczególnego nie planujemy na jutro. Zobaczymy sami, co nam nowy dzień przyniesie.
Dolina Białego |
Dolina Strążyska |
Z poczwórną asekuracją mogłaś iść spokojnie :))
OdpowiedzUsuńTak mnie asekurowały, że same się ślizgały i orły wywijały, ale mnie ... uchroniły ;P
Usuńdalej zazdroszczę nieco ;)
OdpowiedzUsuńi gór i spotkań :)
Wiesz, AJK, sama sobie też zazdroszczę :P
UsuńAż trudno mi uwierzyć, że tak nam się o wszystko poskładało i poukładało!
No i nieustannie zapraszam do nas. Może jeszcze w góry?
Tak, Natka idzie jako 6 latka.
OdpowiedzUsuńA dzieci chyba długo jeszcze będą myśleć że są pępkiem świata i to one nas asekurują :)
Zazdroszczę Wam niesamowitych przeżyć :)
Z tych przeżyć sami się bardzo cieszymy :)
Usuńi nie powiem, czuję bardzo bezpiecznie przy takiej asekuracji ;)
to nie pępek świata- to miłość :)))
Usuńmasz rację Gaguniu i tak właśnie ją potrafią wyrazić :)))
UsuńDobra asekuracja to komfort psychiczny Dosiu:)) który zapewniła Ci Niesforka:**
OdpowiedzUsuńPiękna trasa,widoki niesamowite!
Niesforka jest po prostu niesamowita :)
UsuńPiękne zdjęcia przywołały wspomnienia sprzed lat :)
OdpowiedzUsuńŻyczę kolejnych miłych wrażeń!
dziękuję, Olgo:)
Usuńa może też się tu wybierzesz?
uważam, że zawsze warto!
kiedyś z pewnością :)
Usuń"Prawdziwi turyści" podejrzewam że rzadko chodzą z dziećmi, których nie można włożyć do plecaka :) Uważam trasę za wspaniałą i podziwiam z całego serca Niesforki, że dały radę i Was :)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla wszystkich :***
pocieszyłaś mnie Emko! (rano rozładował mi się komputer, co znaczyło, że czas na wycieczkę i w tym miejscu skończyłam pisanie ;P)
Usuńfantastyczne dziecka i fantastyczne rodzice!!!:)))
OdpowiedzUsuńdzięki fantastyczna Ciociu blogowa :P
Usuńa gdzie Wy sie bedziecie spieszyc... wakacje som:)
OdpowiedzUsuńLamia!
UsuńNobel za to podsumowanie!
ale suuper , ze Niesforki daly rade!!!
OdpowiedzUsuńjestem bardzo dumna :)))
UsuńNapadam na Vrocle...
OdpowiedzUsuńkiedy?
Usuńchętnie wezmę udział w napadzie ;PPP
Fantastyczne chwile:)
OdpowiedzUsuńBardzo wiele emocji zostawiłam tam dawno, dawno temu...
Rozczuliłaś mnie Dosiu:)
Ściskam!
Alcuś :*
Usuńaż się zawstydziłam, to zwykle Ty mnie rozczulasz :)
Pierwsze od góry zdjęcie idealne na fototapetę, orzeźwiające, przywracające równowagę wszelką ze wszystkim, takie pełne, całkowite, zawierające wszystko co trzeba, i skałę i wodę i drzewa. Piękne i dobre zdjęcie.
OdpowiedzUsuńDziękuję xbw!
UsuńNawet przez chwilę nie pomyślałam, że to zdjęcie może mieć jakieś walory i atuty, poza sentymentalnymi oczywiście :)
No na moje oko ma. Wyraźny podział na coś w rodzaju kawałków tortu i taki punkt centralny w którym wszystko się zbiega, jakby trochę wirowym ruchem. Oprócz słuchowej mam chyba też jakąś nadwrażliwość wizualną ;) W każdym razie przy tym zdjęciu moja wyobraźnia szaleje, pozytywnie :)
Usuń