piątek, 17 maja 2013

druga klasa

Wczorajszego dnia wizytowałam dwie placówki, do których uczęszczają nasze bliźniaki z pięcioletnią różnicą wieku. Ten Najmłodszy ma niezwykłe szczęście, gdyż jego wychowawczyni jest nauczycielką z niezwykłą charyzmą i niesamowitym podejściem do każdego dzieciaka.
Zachwycona i podbudowana tym, jak dzieci dobrze się czują w przedszkolu, jak wspaniale współpracują z nauczycielem i z sobą nawzajem nawet w obecności rodziców (bo to były zajęcia otwarte), poszłam z marszu odszukać panią od języka, niestety obcego, która to za pośrednictwem zeszytu wezwała sobie mnie do szkoły, aby poinformować mnie, że nasz Najstarszy Niesforny Aniołek nie nauczył się ostatnio piosenki i innych (czego to nie wiem, bo nie napisała i nie doinformowała mnie).

Czuję, że jeszcze nie raz mnie tu wezwie, bo problem nie jest w tym, że on się nie nauczył, ale w tym, że Niesforek nieodpowiednio siedzi, że się rozgląda, że gdy się odwróci do kolegi, to od razu się chichra i w ogóle nie zachowuje się w sposób odbiegający od normy. Pani normy.

Niepewna tego, czy mi wypada, ale zdecydowałam się troszkę otworzyć przed panią i przestawiłam jej Najstarszego jako kinestetyka, czym była raczej zaskoczona, bo nie wiedziała  W posumowaniu rozmowy stwierdziła, że chyba nie jest łatwo i nie bardzo widziałam czy to było pytanie, że mi nie jest łatwo, czy też jej.
Cóż, odkąd wiem, że jestem kinestetykiem i wzrokowcem, a Najstarszy kinestetykiem i słuchowcem, to wcale nie jest najgorzej, ale niekoniecznie będzie z tym dobrze Niesforkowi. Zwłaszcza, że pani przejawia cechy typowego wzrokowca i drażnić ją będzie "wygodna" postawa siedząca dziecka, a wręcz do rozpaczy  będzie ją doprowadzał niestarannie prowadzony zeszyt przez ucznia, który pisanie traktuje jak zło koniczne.

A to dopiero druga klasa.



32 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. a teraz dopiero czytam... :)
      i w międzyczasie... oglądam mecz, hi, hi

      Usuń
    2. a meczyk
      no tak, Ty przecież fanka piłki nożnej jesteś, tak jak Najstarszy Niesforek :)))

      Usuń
    3. nie wiedziałam, kim jest kinestetyk,
      doczytałam przed chwilą...
      oby pani umiała zrobić użytek z tej wiedzy, tylko chyba musiałaby troszkę się wysilić i wypracować sposoby działania z Niesforkiem;

      PS. Jest dogrywka, czyli kolejne 30 minut! :)

      Usuń
    4. o kinestetyku naszym pisałam tu http://dosipisanie.blogspot.com/2013/02/na-rekach.html

      miłego oglądania

      Usuń
  2. Piosenka pół biedy, ale jak mógł nie nauczyć się innych? Zgroza ;)))
    Pani nauczycielka biedna taka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie już sama się nauczyłam tej piosenki, ale te inne pozostają zagadką
      Niesforek też nie wie, o co jej kaman

      Usuń
    2. A czy pani wystarczy, że Ty się nauczyłaś? :)

      Usuń
    3. :DDD
      nie wiem, ale sprawdzę :D

      Usuń
  3. a ja ci powiedziałam o co bym poprosiła panią i tego będę się trzymać :)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eNNka.. aby zrozumieć człowieka trzeba mieć empatię. Jeśli jej nie ma to kolejną drogą do zrozumienia jest znalezienie się w jego skórze. Ja poprosiłabym Panią aby przeprowadziła lekcję podskakując! Wtedy zrozumiałaby może choć troszkę odwrotny problem Niesforka.
      Zły pomysł???

      Usuń
    2. Troszkę oryginalny, choć naprawdę dobry :)))
      Ewntualnie w domu mogłaby poczytać jakąś książkę stojąc na rękach :)

      Usuń
    3. w domu to się wyprze emocji ... na oczach trzeba takie eksperymenty przeprowadzać :)

      dobra dobra
      wiem że w życiu Dosia nic takiego nie powie
      ale możecie mi wierzyć, jakby mnie wkurzyła bardzo nauczycielka to bym jej takie rozwiązanie zaproponowała :)

      Usuń
    4. To by można też zaproponować gdyby pani wykazała się chęcią zrozumienia - nie w formie "spróbuj kobieto" tylko "Czy byłaby pani w stanie sobie wyobrazić..." Genialny pomysł swoją drogą. Jak sobie wyobrażę... hop, Dzień dobry hop, dzieci, hop, hop, kto jest nieobecny? hop, hop :D

      Usuń
    5. Agajo :DDDDDDDD
      Pobudziłaś moją wyobraźnię :)))))))))
      chyba do rana nie przestanę się śmiać :)))))))

      Usuń
    6. teraz i moja wyobraźnia zobaczyła tę skaczącą panią :))))

      Usuń
    7. od wczoraj widzę raczej jak pani gromi mnie swoim wzrokiem za pomysł, a że wzrokowiec, to i odpowiednie spojrzenia ma wyćwiczone
      obawiam się jednak, że na wszelkie tego typu propozycje mają panie w szkole jeden przygotowany tekst: obowiązkiem ucznia jest się uczyć, a nie skakać!!!

      Usuń
    8. Ale pani od wf to może jednak ma inaczej? :P Chociaż ona...
      Hm, panie powinny być myślące... I wiedzieć jak indywidualnie podchodzić do uczniów. Da sie, da, nawet w 30-osobowej klasie. Ale fakt, bywa różnie. Ja w mojej już 14-letniej karierze mamy uczniów widziałam już przegiecia w obie (sic!) strony. Jak panie poluzowały w I klasie podst. to potem było ciężko.. Fakt, że niestety czasem łapałam sie na stawianiu paniom (!) zbyt wielkich wymagań (które mnie wydawaly sie oczywiste). Na szczęście mam też b. pozytywne doświadczenia :)

      Usuń
  4. Dosia, wierzę, że Pani miło Cię zaskoczy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o!
      To jest pozytywne myślenie :DDD
      też mam taką nadzieję

      Usuń
  5. Pisanie to jest pewien problem. Ja prawdę mówiąc odpuściłam trochę. W starszych klasach wszyscy raczej przyjmują prace na komputerze. No dobrze w klasie trzeba napisać ręcznie. Ale już w domu niekoniecznie... W młodszych klasach miało być czytelnie. Co niekoniecznie oznacza b. ładnie. Dla mnie czytelnie, nie tylko dla delikwenta :). Zeszyt ma być kompletny z wszystkimi zadaniami domowymi etc. Podobnie te wszystkie ćwiczenia do wypełniania. Co niekoniecznie oznacza "staranność prowadzenia" tak jak by się to rozumiało w mojej szkole...

    Swoją drogą... ja byłam w liceum klasie mat-fiz, nie znosiłam pisania w zeszycie w jedną linię i wyobraźcie sobie, że zdołaliśmy przekonać polonistkę do tego, że nasze główne zeszyty do polskiego były w kratkę (!) - tzn. był obowiązek prowadzenia zeszytu pokazowego (głównie tematy lekcji i ew. krótkie notki + prace domowe te nieoddawane jej na kartkach) a wszystko co istotne było w tzw, brulionie, który mógł być w kratkę! :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mieliście siłę przekonywania!!!!!!
      Ile osób z tej klasy jest politykami??? :D

      Usuń
    2. Politykiem jeden :D. Ale faktycznie chyba poza jedną osobą na 33(plus jeden kolega nie żyje, wiec nie liczę) o wszystkich można dziś powiedziec, że mają silną i ciekawą osobowość. O wiele ciekawsi ludzie chyba niż w czasach licealnych :)

      Usuń
    3. Agajo - klasa wybitnych osobowości :)))
      aż jestem ich ciekawa :D

      Usuń
    4. Spotykamy się co kilka czas - nie udaje sie uzyskać 100% frekwencji, ale spotykamy się. Ja mieszkam w innym mieście wiec mam mniejszy kontakt z reszta klasy - ale byłam bardzo poruszona naszymi ostatnimi rozmowami - mam wrażenie, ze z upływem lat coraz lepsze są te kontakty (choć sporadyczne). A grono i zawodowo jest ciekawe nauczyciele, inżynierowie, lekarze, kilka osób z doktoratami, pani profesor. Niektórzy za granicą, nie wszyscy maja rodziny/dzieci, ale średnia liczba dzieci całkiem niezła... Mam wrażenie, że teraz o wiele lepiej czuję się w tym towarzystwie niż w liceum :)

      Usuń
  6. Nie znam się więc się nie wypowiem
    czyli wręcz przeciwnie niż wielu znanych i nieznanych....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDD
      chociaż tu się nie potrzeba znać, tylko Niesforka należy przytemperować!
      Bo co to za wygibasy na lekcji - tu trzeba pisać!

      Usuń
  7. a propo kaligrafi..widzę, jak starsi ludzie przynoszą mi papiery, to tekst jest tak pięknie wykaligrafowany... a mi aż się łza kręci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale nie wszyscy :))) na szczęście
      I ja też lubię, gdy pismo jest ładne, kształtne, dopracowane.
      a płaczę raczej nad tymi, których nie mogę odczytać :P

      Usuń