Usiadłam przed chwilą po powrocie do domu i zastanawiam się, czy myśmy to naprawdę ogarnęli?
Nie próbuję się doliczyć ilości gości na piątkowej podwójnej imprezce urodzinowej. Wiem tylko, że była ona podzielona na trzy podgrupy: niezmordowanych i niewyżytych dziewięciolatków, wymalowanych czteroletnich tygrysków oraz poznających się rodziców. Okazało się, że duży dom i niewykończony ogródek, który posłużył za boisko do gry w piłkę nożną, mają swoje zalety.
Przez moment, gdy piłka kilkakrotnie przeleciała przez płot na ogród sąsiadów, oczyma wyobraźni widziałam sąsiadkę przeganiającą nas, ale się miło zaskoczyłam, bo ona nawet się cieszyła obserwując całe to zamieszanie i przyjmując, w przerwie meczu, od Najstarszego Niesfornego Aniołka wraz ze świtą kolegów tort urodzinowy.
Mimo że imprezka urodzinowa dla dzieci, to ostatni goście wyszli dość późno. Tak to jest, gdy zaprzyjaźnią się między sobą nie tylko dzieci, ale też ich rodzice.
I to był najgorszy moment tego weekendu. Zastanawiałam się bowiem, czy mogę sobie pozwolić na wizytę u fryzjera, niemalże świtem, gdyż przed nami kilku godzinna droga na chrzest, a ja, jako matka chrzestna, miałam do wyboru wyglądać na niewyspaną i na nieuczesaną, albo tylko na niewyspaną.
Wybrawszy jednak wersję z porannym fryzjerem, wyjechaliśmy z domu tylko z dwudziestominutowym opóźnieniem, ale z pozostawionym tak wielkim rozgardiaszem, że po powrocie miałam wrażenie, że przez te dwa dni to nie tylko deszcz padał, ale jeszcze trąba powietrzna przez komin wpadła.
Ale co tam bałagan, nie pierwszy to raz i pewnie nie ostatni. Ważniejsze jest to, że pomimo nieustających deszczy, bezpiecznie wszędzie dojechaliśmy i cieszyć się mogliśmy z przyjęcia nowej, przemiłej Osóbki do grona wspólnoty Kościoła.
A duża ilość wody w postaci deszczu - to chyba tak, jak na chrzest z wody przystało :) była OK.
No i nie ma co ukrywać - jest maj - a ja po raz kolejny mamą zostałam :)))
Gratuluję - wszystkich okoliczności weekendowych!
OdpowiedzUsuńDzięki, w sumie to bardzo lubię takie akcje :)))
UsuńAleż to miło poczytać! I gratulacje wszelakie. Lubię zdrowe podejście do bałaganu... :) choc oczywiście nie lubię bałaganu jako takiego, ale są rzeczy ważniejsze :)
OdpowiedzUsuń:DDD
Usuńwłaśnie, takie zdrowe podejście do bałaganu ;)
postanowiłam, że skoro już tu przeleżał dwa dni, to może jeszcze poczekać, bo ja chcę nadrobić zaległości blogowe :PPP
:D
Usuńno, na pewno nie ucieknie...
jaki zdrowe podejście do bałaganu, hi, hi
Usuńmuszę się poduczyć :)
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńA dom się ogarnie :) Nie pierwszy i nie ostatni raz :) Najważniejsze że wszystko się udało a dzieci zadowolone :)
Pozdrawiam serdecznie :***
Każda imprezka była udana :)
Usuńi nie tylko dzieci zadowolone, ja też :))) nieźle się bawiłam :)
i uściski :*
Wspaniale. Podziwiam i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńdzięki, Aniu
Usuńzapomniałam tu napisać, że mieliśmy też postój we Wrocławiu, z wizytą u moich Rodziców
Pamiętam takie urodziny, gdy Młoda była w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Zaprzyjaźniliśmy się wtedy z rodzicami jej dwóch przyjaciółek i urodziny każdej z nich wyglądały tak właśnie - dzieci w jednym obozie bawiły się świetnie, a rodzice w swojej drużynie równie dobrze i też nieprzyzwoicie długo;-)
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj Dosiu, należy Wam się wypoczynek po takim weekendzie:)
:)))
Usuńodpoczynek się może i należy, ale nikt na niego zgody nie wyraził :P
Planujemy urodziny małego. Walczę każdą dostępną mi metodą żeby mi się to w domu nie odbyło.
OdpowiedzUsuńale kto wie...
Mamtko, a ile masz nieswoich dzieci?
Rybeńko- dasz radę :)))
Usuńmatką chrzestną jestem tylko dla dwojga :)))
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńA dom tak jak szybko siebrudzi tak szybko sie pgarnie!
Ogarnie! Oczywiscie.
Usuńoczywiście - SAMO się ogarnie :P
UsuńTak jak sie SAMO zbalaganilo :))
Usuńdzien dobry Dosiu_*,sie witam i muszem pędzić,wpadnę za chwilkę,zaraz wracam:P
OdpowiedzUsuńcześć dziefczyny!!
cześć, cześć, wpadnij kiedy chcesz :P
Usuńno jestem,teraz spokojnie mogę sobie posiedzieć z kawusią u Ciebie,nie lubię w pedzie pisać kiedy myśli tyle- zwłaszcza,że wpis Twój Dosiu składa sie z kliku części i do kazdej trzeeba się odnieść:P
Usuńna sam wpierw fryzura Twoja superaśna,za każdym razem jak paczę na Twoje zdjecie to podoba mi sie coraz bardziej:-))
Na pewno wyglądałaś doskonale!!
Sama uroczystość Chłopców udała sie widzem na 100% i wszyscy zadowoleni byli. To prawda,że jak jest dziecięca zabawa to często rodzice równiez sie świetnie bawią:-)))
Też jestem matką chrzestną dla dwojga,dwie chrześnice mam ale to już dorosłe panny.
Jaka ja stara jestem....
a bałagan.....masz rację....sam się ogarnie:PPP
Margo :DDD
Usuńdziękuję za komplementy :)
A moje najstarsze dziecko, chrześniak, za parę dni będzie pełnoletni :(((
chyba mi trochę smutno
I mam tylko jedno zastrzeżenie - ten bałagan, jakoś tak nie chce sam się ogarnąć :)
hmmm no tak bałagan ma to do siebie,ze lubi się panoszyć i jest dość władczy,trza go więc lekótko poskromić:P
Usuńja pierwszy raz zostałam chrzestną mają lat 17 i jedna ma 29 lat a druga 21....no mówiłam,żem stara dupa,Ty to małolat jesteś:*
policzyłam, rzeczywiście młodsza jestem, ale nie będę z tego powodu płakać :)))
UsuńTy, to taka starsza siostra dla mnie jesteś :)
no całe śczęście,że siostra a nie matka:-)))))
Usuńgratuluję, Mamo Wielokrotna :)))
OdpowiedzUsuńno i mamy nowe Dziecko Boże! :)
:)))
UsuńMamy nowe Dziecko Boże i się z tego bardzo cieszę :)
naprawdę to zaszczyt, gdy ktoś nas wybiera na drugą mamę dla swego dziecka!! Nobilitacja niejako. Ja wczoraj "bawiłam" na pierwszej komunii świętej mojego chrześniaka :)
OdpowiedzUsuń:)))
Usuńteż tak uważam - to nobilitacja i zaszczyt!
a ja na komunii swojego chrześniaka nie byłam, bo właśnie Najstarszego Niesforka urodziłam i w szpitalu byłam
Dosiu przemiła atmosfera u Ciebie panuje.
OdpowiedzUsuńDzięki Zofi :)))
UsuńTo wielki komplement
Zapraszam jak najczęściej :*