piątek, 13 kwietnia 2012

stan stabilny


Sama nie wiem, dlaczego dałam się dzisiaj ponieść jakimś okropnym wkrętkom i moja empatia, do szeroko rozumianej ludzkości, troszeczkę zmalała. Raczej mnie wszyscy denerwowali i wszędzie węszyłam podstęp. Baaardzo niefajne odczucie. Całkowicie psuje humor. A jeszcze do tego, gdy wiele rzeczy zaplanowanych nie wychodzi i poziom irytacji sięga zenitu, to już istny obłęd.

Do tego wszystkiego, ledwie zdążam odebrać dzieci z placówek, a właściwie nie zdążam, tylko przejmuję ich na placu zabaw pod placówkami od koleżanki, która ratuje mnie z opresji i specjalnie jedzie do rzeczonych (całe szczęście, że są w jednym budynku), aby nie zostały przekazane do izby policyjnej (bo tak nas postraszyli na początku roku, że jeżeli dziecko nie zostanie odebrane do 15:30 to właśnie tam będzie czekać na rodziców).

A dzieci też nie są w najciekawszych humorach i każde innego zdania na każdy temat. Znowu załamały mi się ręce i łzy prawie napłynęły do oczu, gdy wszystkie naraz mają świetny pomysł jednocześnie! One chcą na rowerki. One czyli wszystkie trzy Niesforne Aniołki, a ja tylko jedna! Tylko Najstarszy potrafi jeździć na rowerze, ale jak to prawie ośmiolatek, jadąc, myśli chyba głównie o niebieskich migdałach i niebardzo kontroluje jak bardzo się od nas oddala.
Ale co tam. Wydaję więc z garażu, niczym magazynier z magazynu, każdemu sprzęcik. Najstarszemu troszkę już przymaławy rowerek na dwóch kółkach, Średniemu również na dwóch kółkach, ale bez pedałów, dzięki czemu nie jest aż taka szybka;) i Najmłodszemu na trzech kółkach. A dla mnie kijek od tego trójkołowca Najmłodszego. Zaopatrzeni w rowerki idziemy naprzeciw Tatusiowi, któremu dzisiaj przypadł zaszczyt powrotu do domu pociągiem. Na pociąg musiał biec,  za to w Gogolinie nie mógł z niego wysiąść. PKP uwięziła na 25 minut mojego Drogiego Męża, który ze stojącego na bocznicy pociągu macha nam czule, ale wyjść z niego nie może, bo cały skład czeka aż jakiś inny pociąg przejedzie.
Gdy już został uwolniony, wracają już na dobre wszystkim dobre humory, które zupełnie się poprawiają, gdy odwiedzają nas Pable z Młodszą Latoroślą.
Jak to miło porozmawiać na żywo z przyjazną duszą. Wydaje się, że odzyskałam stan stabilny, nie zagrażam już otoczeniu;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz