poniedziałek, 9 kwietnia 2012

reminiscencje

Zawsze czekałam na ten poranek Wielkanocny - czy ten grób będzie na pewno pusty?
I zawsze był.
Jezus żyje! Zmartwychwstał! Alleluja!

A jeszcze w piątek jakieś niesamowite przeszkody nam się pojawiają w postaci przytrzaśniętego drzwiami paluszka Średniego Niesfornego Aniołka, wielkiego guza tzw. śliwy na czole Najmłodszego Niesfornego Aniołka, który nie wiadomo dlaczego, spada z krzesła. I jeszcze w sobotę, w naszej super nowej kuchni, wyjeżdża na środek przejścia największa szuflada, troszkę niszcząc funkcjonalność tej kuchni i nie ma zamiaru wrócić z powrotem na miejsce.
Nie, nic nam nie może zakłócić tych Świąt!

Jako dziecko uwielbiałam stukać się pisankami. Stwierdzam, że jest to cecha dziedziczna, bo nasze Niesforne Aniołki również za tym przepadają. Więc bitwa na na kolorowe kraszanki powoduje, że jajka jemy cały czas i ze wszystkim, z czym się tylko da.

Wczorajszy obiad wyszedł mi bardzo smakowicie, mimo że w sobotę, gdy przygotowywałam rolady, to wszystko z nich się wyślizgiwało i wcale nie wyglądało apetycznie. Ale o kluskach śląskich nawet nie chciało mi się pomyśleć. Rolady dobrze smakują również z ziemniaczkami albo z kaszą gryczaną;)

W niedzielny wieczór odwiedzają nas Arturo wraz z żoną. W oczach sąsiadów wychodzimy na mało gościnnych, bowiem, mimo przenikliwego zimna, gości częstujemy herbatą na podwórku, przy samochodach. To taki nowy zwyczaj;)

A dzisiaj lany poniedziałek. Wszyscy na niego czekali i wcale nam nie przeszkadza to, że jakoś tak zimno, jakby nie te święta.
Lanie wody to przecież wielka radocha, nieprawdaż?

3 komentarze:

  1. dla moich naerwów zasadniczo dobrze, ze ten wpis przeczytałam PO telefonie, nie przed
    echhhhhhhhhhhhhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba dobrze, że powstrzymałam się od telefonu w sobotę, nie?
      należy mi się nagroda;)

      Usuń