Niedługo wyjeżdżamy na majówkę, a po naszym domu biegają dzicy lokatorzy. Jest ich całe mnóstwo, pochodzą z dwóch różnych klanów, nie reagują na uprzejmą aluzję o wizycie gości u sąsiadów, która już się skończyła i o tym, że mogliby też sobie pójść.
Marzeniem moim jest dom otwarty, ale chyba nie aż tak ;) czyżby to był sprawdzian dla szczerości moich słów i deklaracji? Nie do końca to miałam na myśli. Nie do końca myślałam o insektach.
Chodziło mi przede wszystkim o ludzi. Człowieka rozumnego - Homo sapiens, a nie kogoś z rodziny Formicidae, czyli mrówkowatych.
Chociaż wiedząc o tym, że to najinteligentniejsze stworzenia wśród owadów i tworzą idealne królestwa, jakoś nie mam zamiaru brać z nich przykładu.
Cóż, takie to są uroki domu i tarasu przy salonie z kuchnią nieopodal w pełnej okazałości.
Mrówki są wśród nas. Ale my złożyliśmy wniosek o eksmisję proponując im cały nasz ogródek. Tam niech się czują jak u siebie w domu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz