Już 4 lata minęły od momentu, gdy na sali wybudzeń w szpitalu, pochylony nade mną - znieczulolą od bliżej nieokreślonego pasa w dół, mój Drogi Mąż, powiedział do mnie ściszonym głosem: Dosia, déjà vu! Ja już kiedyś to dziecko widziałem! Tak, nasz Średni Niesforny Aniołek w dniu urodzin był bardzo podobny do naszego Najstarszego Niesfornego Aniołka w dniu jego narodzin.
Wspaniała osóbka trafiła do naszej rodziny! Niezwykła entuzjastka, do tego bardzo pogodna i empatyczna.
Dzisiaj odbyło się również jej przyjęcie urodzinowe, które zostało zaplanowane, z racji niekończących się chorób, na sobotę. Moja Mama obiecała przygotować specjalny tort na tę okazję, pyszne rogaliczki itp. Jednakże w sobotę prawie nikt nie mógł na nie przyjść. A dzisiaj zaplanowaną mieliśmy Mszę Św. w intencji naszej Jubilatki na 18. Prawie wszyscy więc wybrali opcję, odwiedzenia nas ok. 19 - na nocną imprezę urodzinową dla dzieci!
No i goście przybyli. Przyjęcie zostało przygotowane - nawet nie przypuszczałam, że tak sprawnie można zorganizować przyjęcie - mieć małe co-nie-co na stół i jeszcze wielki dom ogarnąć, bo przez dwa tygodnie ciągłego przebywania w domu, przestał on wyglądać reprezenatacyjnie. Jestem pełna podziwu dla mojego Drogiego Męża i dla mnie samej;)
Imprezka się udała, dzieciaki zachwycone i zadowolone. Nie wiem, jak niektóre pojdą jutro do placówek oświatowo-wychowawczych. Może będą miały wolne, tak jak nasze;)
A specjalny tort i tak przyjedzie w sobotę, może ktoś ma ochotę na małą imprezkę?
Zapraszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz