środa, 28 marca 2012

koniec detoksu

Nareszcie,
odzyskałam komputer. Mam podłączenie do internetu, co prawda nie najlepsze, bo tylko przez greenconnecta, ale mam. Świat się przybliżył. To było jak kara!!! Widocznie zasłużona, chociaż nie wiem, za co.
Ostatnio dość często ponosimy różnego rodzaju konsekwencje za "przewinienia". Nawet pewna pani inspektor, przeglądając nasze różne dokumenty, rzuca przed siebie komentarze w stylu "trzeba będzie naprawić szkodę". W wolnym tłumaczeniu znaczy to tyle: trzeba będzie zapłacić;) A co tam - wacików najwyżej sobie nie kupię;)

Tych błędów, jak się okazuje, to całkiem dużo popełniamy. Nawet jak wyjechaliśmy na naszą upragnioną wycieczkę do Pragi, musieliśmy rozstać się z pieniędzmi, bo zaufaliśmy Krisowi Hołkowi. Kris nas tak poprowadził, że wjechaliśmy w ulicę, gdzie była tylko strefa dla pieszych i nawet jak już zorientowaliśmy się, że chyba jednak jesteśmy w niewłaściwym miejscu i już chcieliśmy naprawić nasz błąd, i zjechać tam, gdzie automobile mogą jeździć, to właśnie wtedy wyskoczył nam przed maskę, nie wiadomo skąd, policjant. Ponoć i tak potraktował nas, z racji bliskiego sąsiedztwa, bardzo łagodnie. Z uśmiechem i w białych rękawiczkach. Pokazał nam również, którędy możemy dalej jechać. I tak jadąc sobie dalej wjechaliśmy prosto pod wóz policyjny. Drugi policjant pewnie sam się zdziwił, ale był dla nas bardziej wyrozumiały i pozwolił nam spokojnie odjechać. A i tak nie dalibyśmy się wtedy, przecież zakupiliśmy, minutę wcześniej, specjalny bilet uprawniający nas do jazdy w strefie dla pieszych.

A to nasz pamiątkowy bilet ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz