Zniosłam epitety i nerwy pana, który wjechał mi w tył auta. Jego auto bardziej zmasakrowane niż moje. W sumie on też był ofiarą nieostrożnej jazdy jeszcze innego kierowcy, który po porostu sobie odjechał.
Dobrze, że tylko zderzak i lampa przeciwmgielna do wymiany, bo w perspektywie było zderzenie czołowe z tirem, który środkiem drogi w zakręcie jechał i to jeszcze pod wiaduktem, albo zderzenie z samym wiaduktem, gdyby nie to, że udało mi się zatrzymać. I rozumiem tego, który nie zdążył za mną wyhamować, mimo tego, że on pojąć nie może, jak można tak nagle się zatrzymać.
Mimo wszytko cieszę, że się udało, a kierowcy tira życzę więcej oleju w głowie.
Ło mama...
OdpowiedzUsuńO rety...
OdpowiedzUsuńuff...
Najważniejsze, że Tobie się nic nie stało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńz tego się cieszę tym bardziej, że był ze mną jeszcze Najstarszy Niesforny Aniołek
Usuńufff, dobrze, ze nic wiecej sie nie stalo.
OdpowiedzUsuńu nas ucza, ze trzeba zochowac dystans i jesli sie komus wjezdza w tylek to odpowiedzialnosc ponosi wjezdajcy nie hamujacy.
u nas też tak uczą
Usuńi wziął to na klatę gościu, chociaż nagadał się okrutnie
zderzenie czołowe z tirem? mało przyjemna perspektywa.
OdpowiedzUsuńjak to dobrze, że tylko ten zderzak i lampa. ufff
No, to Bogu niech wielkie będą dzięki!!! My swego czasu tylko cudem uniknęliśmy na autostradzie "czołówki" z tirem.
OdpowiedzUsuńDreszcz mnie przeszedł!
OdpowiedzUsuńlepszy strzaskany tyłek niż face to face z tirem...
OdpowiedzUsuńjazda po polskich drogach to rosyjska ruletka, dobrze, że Ci się udało!!
Najważniejsze, że Tobie nic się nie stało! :*
OdpowiedzUsuńczy ten pyskaty kierowca byl nie zauwazyl tira?
OdpowiedzUsuńwsciekl sie ze z jego nie jego winy:))
taki paradoks
masz Dosiu refleks i Aniola Stroza na warcie.
jejku, całe szczęście, że tak się to skończyło!!!
OdpowiedzUsuń:***
taaaa
OdpowiedzUsuńzawsze może być gorzej...
łomatkojedyna! całe szczęście żeście cali!
OdpowiedzUsuń:*******
Dobrze, że wszyscy zdrowi, ale taka stłuczka to spory kłopot, naprawa auta, te wszystkie sprawy ubezpieczeniowe itp. Życzę Wam więc spokoju w załatwianiu wszystkiego! I nadal tyle szczęścia :)!
OdpowiedzUsuńdzielna jesteś, naprawdę :***
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że masz dobre hamulce! brzydko,ze pan rzucał obelgami, no ale...
OdpowiedzUsuńDobrze ze cali jesteście! Przypomniała mi sie podróż z Twoim Drogim Mężem do Rzymu na pogrzeb Papieża i o mały włos zderzenie z tirem / wiaduktem we włoskich alpach. Uratował nas refleks Twojego Drogiego Męża! Wiec już wiadomo kto Cie tak dobrze nauczył jeździć ;) xxx
OdpowiedzUsuń;)
UsuńTak.
Przypomnę Ci tylko, że mnie wtedy z Wami nie było, więc nie miałam jak wziąć lekcji ;P
A jednocześnie w tym samym czasie ja tańcowałam (czyt. wpadłam w poślizg) na mokrej jezdni jednokierunkowej i wjechałam, a właściwie wślizgnęłam się obrócona o 180 stopni (więc jakby czołowo) w zaczytanego, Bogu ducha winnego, taksówkarza w taksówce, który stał na chodniku ;PPP i z niedowierzaniem krzyczał na mnie: skąd się tu pani wzięła? co pani robi? A ja mu na to w szoku: tak sobie w poślizg wpadłam!
Dobrze, że i wtedy nikomu nic się nie stało!
Wiem, ze cie wtedy nie było, ale częściej jeździsz z mężem, na pewno inne sytuacje były żeby sie uczyć ;) (refleksu) ;)
UsuńDzięki Wam wszystkim!
OdpowiedzUsuńDzięki Wam czuję się w centrum uwagi ;)))
Też się cieszę, że skończyło się tylko na zderzaku, na pana się nie gniewam, szkoda mi się go nawet zrobiło, bo w pracy był, miał jeszcze wiele obowiązków i tak naprawdę ta kolizja mocno mu skomplikowała sprawę. Jego auto wgniecione, a widać, że narzędzie pracy, więc tu też będzie miał pod górkę.
:*