Zajętość ogólna i szczególna w minionym tygodniu była wielka. Choć dość trudny i wyczerpujący był to czas, to uznać go należy za taki, że dobrze, że był.
Przygotowania świąteczne były znaczne, bardziej duchowe niż porządkowe i kulinarne, chociaż i te miały swoje miejsce i czas.
Ale gdy przyszło co do czego, wróciwszy wczoraj z kościoła z nadzieją na pyszny obiad, który w lodówce tylko czekał, aby go podgrzać i pięknie podać, spotkała nas wizja głodowania. Mimo że lodówki pełne :)
W takiej sytuacji przychodzi ta coroczna refleksja: i po co tyle gotować, piec gdy i tak marny z tego pożytek.Wystarczy, że prądu zabrakło i całe świętowanie nastawione na siedzenie za stołem pęka jak bańka mydlana.
Z katastroficznych wizji świątecznego głodowania wyrwała mnie Pablowa, która szukała pomocy dla zwalonego przez wypadnięty dysk Pabla. Gdy dowiedziała się, że nie mamy jak zagrzać sobie obiadu wpadła na genialny pomysł, że podjeżdżając po specyfik farmaceutyczny przywiezie nam kuchenkę mikrofalową.
Po krótkiej refleksji stwierdziła jednak, że ta propozycja chyba jest mało trafiona. Połączywszy więc wspólne moce intelektualne, stwierdziliśmy, że specyfik my im dowieziemy wraz z naszym obiadem, który na ich kuchence odgrzejemy.
Radość Niesforków z odwiedzin u Pablówny była przeogromna. Moja również wielka. Przed wyjściem postanowiłam jeszcze przygotować jakieś ubranka do przebrania dla dzieci, wszak nie trudno można się było domyślić, że w Śmingus Dingus to różnie może być.
Przygotowując ubrania do zabrania ze sobą nadziwić się nie mogłam, dlaczego żelazko nie chciało mi się nagrzać ;PPP
Czy ja się przed chwilą śmiałam z propozycji Pablowej? :PPP
Ewentualnie można było na obiad zjeść... lody:)
OdpowiedzUsuńno ale tego w lodówce akurat nie mieliśmy :)
Usuńtej opcji nie przewidziałam czytając post :))))))
OdpowiedzUsuńa jednak można głodować przy pełnej lodówce..
wiesz, od biedy nie byłoby tak źle, bo "zimną płytę" dałoby się zorganizować, ale cieszyliśmy się na pieczoną kaczkę :DDD
UsuńWasz prąd po prostu wiedział, że potrzebujecie miłego towarzystwa :) Radość nie tylko z dobrego jedzenia ale i ze wspaniałego towarzystwa była podwójna więc musisz dziś swój prąd pogłaskać za uszkiem ;)
OdpowiedzUsuń:**********
głaskać prądu za uszkiem nie będę, bo czasami wredny kopie, ale trzeba przyznać, że inteligentna bestia :P
UsuńFaktycznie :-)))
OdpowiedzUsuńMieliście jednak wyjątkowe święta ;-)
:)))
Usuńnie da się ukryć
i do tej pory nie wiemy, dlaczego była awaria :)
Wiesz.... nawet nie pomyślałabym o takich chochliku losu ;-)
OdpowiedzUsuńto urozmaicenie rzeczywistości - przecież nigdy nie jest tak, jak sobie zaplanujemy :)
UsuńDosia,dobrze,że otaczają Was dobre duszyczki na które mozecie liczyć:))
OdpowiedzUsuńI ja miałam święta z przygodą,awaryjną rzeczy martwej:P
siła wyższa,nic na to nie poradzimy jedynie mozemy zaradzić:)))
to fakt - dobrzy ludzie blisko, to prawdziwy skarb :)
Usuńa co tam u Ciebie się stało? hę?
U mnie też przez chwilę była głodowa wizja - mieliśmy jechać do moich rodziców, więc darowałam sobie zakupy, upiekłam umówiony sernik... a tu w Wielki Piątek Mąż Rudej Damy zachorzał... i tak się źle czuł, że wyjazd odwołał.
OdpowiedzUsuńW Wielką Sobotę stanęłam przed problemem świątecznych zakupów... a tam już świątecznych produktów brak, bo wszystkie znalazły swe miejsce w lodówkach rodaków... ;)))) Dobrze, że Mąż poczuł się deko lepiej i pojechaliśmy ;)
zdrówka dla Męża i po fakcie :)
Usuńale zakupy świąteczne w Wielką Sobotę to rzeczywiście wyzwanie :)
Fajnie, że jednak plany zostały zrealizowane:)))
To ja lubię moją kuchenkę gazową :))
OdpowiedzUsuńNam sie tylko zmywarka zbuntowała ;))
Jaka fajna mobilizacja do wspólnych świąt ;))
Macie szczęście z tą kuchenką gazową :)
Usuńna szczęście zmywarka tym razem nie jęknęła nawet - a spróbowałaby tylko!!!
Mobilizacja rzeczywiście fajna- w sumie to się bardzo cieszyłam :)
Dosia, zawsze mozna rozpalic ognsko, porabac taborety, itd. ;)
OdpowiedzUsuńale wersja z wizyta zdecydowanie wygrywa.
nim doszłam do wizji palenia plastikowych taboretów, na szczęście, Pablowa zdążyła zadzwonić :)
Usuńwizyta była bardzo sympatyczna :)
chyba nie zapomnisz tych swiat:)))
OdpowiedzUsuńcudne
ale ja tez jak wylacza sie prad chodze po domu i wydaje mi sie, ze tylko swiatla ten brak dotyczy
z różnych powodów ich nie zapomnę :)
Usuńa ta historia tylko je jeszcze bardziej urozmaiciła :)
Rybeńko - humor mi poprawiłaś tym światłem :P
oj, złośliwość losu czasem wychodzi jednak na dobre :)))
OdpowiedzUsuńno ;P
Usuńnie ma to jak przygoda! :)
Niewiele brakło, a mielibyście przy stole świąteczny "unplugged" ;-)
OdpowiedzUsuńUściski Dosiu!