czwartek, 10 kwietnia 2014

garniturkowa afera

Już miałam wizję, że Najstarszy Niesforny Aniołek tuż przed sprawdzianem kompetencji trzecioklasisty pobiegnie do szatni i przebierze się w strój do w-fu.

Mimo że obudził się pozytywnie nastawiony do życia i wypełniania obowiązków, nawet w stroju galowym, z każdym nowym elementem garderoby nakładanym na siebie, mina mu rzedła, cały się napinał i spinał, aż w końcu wybuchnął, że on nie znosi strojów galowych, że wszystko mu przeszkadza, że tu za sztywne, tam za mocno ściągnięte, niewygodnie etc.

Od razu przypomniały mi się pierwsze awantury z powodu źle zapiętych butów (a to za lekko, a to za mocno), gryzącej metki z tyłu koszulki, zbyt sztywnych spodni dżinsowych. Wtedy nie wiedziałam, o co chodzi, w czym jest problem. Słyszałam tylko krytykę, głównie osób z zewnątrz, że dziecko nie powinno się tak zachowywać!
Teraz już wiem, że może. Zwłaszcza wtedy, gdy jest kinestetykiem. Sztuką jednak jest nauczyć go opanowania, zwłaszcza wtedy, gdy samemu aż tak silnych cech charakterystycznych dla kinestetyków się samemu nie przejawia.

Przyznaję, trudno jest być kinestetykiem, a w chwili egzaminu, gdy wypada być odświętnie ubranym i nie można na niczym się skupić, bo to eleganckie ubranie tak bardzo przeszkadza, to już zupełnie.

Na szczęście wizja nie była prorocza. Niesforek przetrwał kryzys, opanował się. W krótkie spodenki od w-fu się nie przebrał - być może pomogła mu w tym dzisiejsza aura. Dobrze, że było zimno i pół dnia padało ;P

I całe szczęście, że przy tej porannej garniturkowej aferze udało mu się z domu na tyle wcześnie wyjść, że zdążył wrócić po piórnik, którego zapomniał zapakować, a był jedynym ważnym i obowiązkowym przedmiotem, który miał ze sobą przynieść.
Oj będzie się jeszcze działo. Tak czuję :)

31 komentarzy:

  1. jeszcze wiele takich aferek przed Wami... sprawdzian trzecioklasisty to dopiero początek na ciernistej drodze edukacji :) Należy przywyknąć i nie dać się zwariować....chyba ;)
    Buziole wielkie :****

    OdpowiedzUsuń
  2. zdaję sobie sprawę, że jest to początek drogi :)
    ale nie sądziłam, że jako matka, będę przeżywała nie to, jak właśnie dziecko sobie radzi z zadaniami, tylko to, czy w ogóle będzie pisać, bo kołnierzyk go będzie uwierać
    ;P
    ściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na drugi raz kup mu luźną koszulę ;) będzie wilk syty i owca cała :)))

      Usuń
    2. a biała "niesztywna" polówka by nie przeszła?

      Usuń
    3. Kochane,
      toż ja to dziecko znam nie od dziś, ani nawet nie od wczoraj :)))

      pewnie, że koszula odpowiednio luźna była, kołnierz wcale nie był (jak dla mnie) za sztywny - zresztą, gdy kupowaliśmy, to wtedy wszystko było dobre ;)
      no ale widać odrobina stresu spowodowała, że tolerancja na ciuch inny niż spodnie dresowe i bawełniana podkoszulka zdecydowanie osłabła :)))
      taki to właśnie jest kinestetyk :)

      Usuń
  3. Co dziecko to historia.
    I każde, każde! ma swoje wystąpienia nie do podrobienia.

    Jak dobrze jest gdzy rodxice rozumieją i wspierają - fajnie ma NNA.

    (Kurczę, co za rymy się mnie trzymają. Pomachamy Wam jutro z auta...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czemu tylko pomachacie?
      zajedźcie!!!

      Usuń
    2. Kochana, nie da rady, za daleka podróż. Baaardzo bym chciała, ale nie da się. Może następnym razem... Będzie za 6 tygodni. ;)

      Usuń
    3. no tak
      występy każde ma inne

      a Was serdecznie zapraszam za 6 tygodni :)

      Usuń
  4. Jakże doskonale go rozumiem!
    Nie miałabym szans skupić się na pracy, mając bluzkę przylegającą pod pachami, rajstopy pod spodniami, żakiet na czymkolwiek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piąteczka:)
      rajstopy pod spodniami koszmar dzieciństwa
      teraz nawet przy minus 35 nie założę

      Dosiu, miałyśmy dzisiaj te same emocje :)
      Piórnika tylko nie zapomniałyśmy ;)

      Usuń
    2. Aniu,
      swój swego zawsze zrozumie :)))
      wzrokowiec ze wzrokowcem, słuchowiec ze słuchowcem, też się zrozumieją


      Usuń
    3. Viki - ale my dzielne mamy jesteśmy i nasze dzieci wspieramy,
      cnie?

      Usuń
    4. Więc pewnie jestem kinestetyczką:)
      A poza tym mam dyspraksję, ale o tym pewnie pisałam...

      Usuń
    5. Osobiście też mam uraz do butów kozaczków... kiedyś mnie tak ktoś urządził, że musiałam w nich chodzić codziennie nawet po domu (od grudnia do 1. dnia wiosny, mimo że już było ciepło). Od tamtego czasu nie włożyłam typowych kozaczków ;P
      Jagienka

      Usuń
    6. Witaj ... Jagienko :)
      Ale jak to tak w kozaczkach nawet po domu?
      Podłogi szkoda!!!
      o nogach nie wspomnę.

      Mam nadzieję, że masz już papucie do chodzenia po domu :)
      rozgość się tu u mnie - zapraszam :)

      Usuń
  5. A ja nie rozumiem dlaczego na test trzeba sie wystroic jak na akademie. U nas testy za tydzien. Przypominaja tylko aby dzieko bylo wyspane i aby zjadlo sniadanie, miedzy testami serwuja warzywa, ale na szczescie ubraniami sie nie stresuja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy trzeba :)
      ale pani kazali, a ja nie podważam zdania nauczyciela

      myślę, że na następny test już będzie wiedział, że ubranie będzie może nie za bardzo wygodne i musi to przeżyć!

      Usuń
  6. to u nas jednak był większy luz...
    dzieciaki mogły przyjść na egzamin w swoim ulubionym ubraniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, co szkoła to inne podwórko :)

      u nas pani to tradycjonalistka :)))

      Usuń
  7. Koszmar cywilizacji, ale nie eleganckie ciuchy, tylko ich fatalne "wykonanie". Można wykonać eleganckie wygodne buty, garnitury, koszule, bluzki, kiecki - tylko trzeba chcieć i potrafić, no i musi być zapotrzebowanie. Rękodzieło umiera, szewc, krawiec - zawody w zaniku, chyba, że dla top elity, a człowiek, od najmłodszych lat, skazany jest na masową produkcję. Ta z "lepszych" sklepów też masowa i też niewygodna. Jedno z moich marzeń od lat to jakaś firma produkująca rzeczy eleganckie ale wygodne i funkcjonalne, może i są takie gdzieś w świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz,
      właśnie odbieramy od krawca strój pierwszokomunijny :)
      i mimo że szyty na miarę, to już spodziewam się podobnej reakcji, bo fason spodni garniturowych zdecydowanie mu nie odpowiada
      może gdyby były kroju dresów z eleganckiego materiału ;))) to kto wie?

      Usuń
  8. zaczynam sie zastanawiac, czy jedne moje dziecko nie mialo czegoś takiego...

    ale w domu u kochających rodziców Niesforek ów ma wsparcie i opiekę jak się patrzy
    o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)
      dzięki :)
      staramy się bardzo!

      a jak Twe dziecię miało coś takiego, to wiem, że mnie teraz dobrze rozumiesz!

      Usuń
    2. na pewno nie w takim rozmiarze
      na szczescie
      ale jak opisujesz niektóe sytuacje, to jakbym to gdzies juz widziała;)

      Usuń
  9. powoli zaczynam się bać tego, co czeka mnie (a raczej chyba Młodą) za rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudziaszku, bać się nie ma czego :)
      a jeśli Młoda jest kinestetyczką to dobrze chyba ją wcześniej przygotować do noszenia stroju galowego :) (o ile będzie miała się w czymś takim stawić)

      Usuń
  10. Skad ja to znam ;) chyba w naszej rodzinie same kinestetyki ;) ciężka to sytuacja zwłaszcza kiedy obowiązują pewne zasady co do ubioru. Ile my tracimy frajdy bo dziecko sie nie ubierze :( wypracowujemy strategie radzenia sobie z tymi sytuacjami. Z reguły "mogę sie przytulić żeby sie ułożyło?" Działa ;) buzka! Jak poszedł egzamin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joaska - genialne!
      teraz będę mówić: "chodź się przytulić żeby się ułożyło"

      a na wyniki egzaminu - czekamy
      z relacji wiem: "chyba dobrze" ;PPP

      Usuń
  11. Melduję się już z nową gębusią :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOOO
      jesteś znowu - miło mi :)
      jakie masz fajne okno na świat :)

      Usuń