Moje myśli już się nie chcą ładnie układać w ciąg logicznych wyrazów. Jakby odmówiły posłuszeństwa. Cały mój intelekt skierowany jest teraz na ogarnianie. Ogarnianie rzeczywistości.
Następnym razem, gdy zatęsknię za szkołą, to proszę Was, przywróćcie mnie do pionu.
Od przeszło tygodnia, gdy pierwszy entuzjazm powrotu do szkoły opadł, pojawiły się kryzysy emocjonalne. U wszystkich Niesforków. Gdybym była mamą jednego, to pewnie bym tego nawet nie zauważyła, albo nie umiała nazwać. Byłabym skupiona na jak najlepszym zorganizowaniu czasu dla tego jednego, a tak ogarniając całą trójkę na różnych etapach, widzę więcej. Każde z nich przeżywa inaczej, każde z nich wyraża się i komunikuje inaczej. Każde z nich wymaga czasu. Tym bardziej, że sposoby reagowania i wyrażania się, zwłaszcza przez chłopców, nie mieszczą się w ogólnie przyjętych standardach. Dla nas, rodziców, to wielkie wyzwanie - ogarnięcie tych typów osobowości i temperamentów, i jak się okazuje, dla nauczycieli również. Po raz kolejny okazuje się, że tylko ścisła współpraca z nauczycielami, może wystarczy tylko z wychowawczynią, będzie niezbędna. Bo chociaż pani ma już osiemnastoletnie doświadczenie w pracy z dziećmi w szkole, po dwóch i pół tygodnia codziennej pracy, nijak nie "rozgryzła" naszego Najstarszego Niesfornego Aniołka. Długa rozmowa po pierwszej wywiadówce "otworzyła" jej oczy na wiele aspektów i zachowań Niesforka. Ufam, że dalej będzie lepiej.
Czeka mnie teraz jeszcze rozmowa z wychowawczynią Średniej Niesforki, która jest zupełnym innym dzieckiem, bardzo poukładanym i grzecznym. Ale zaczyna dotykać ją to, że pani generalizuje. Skupia się bowiem na zachowaniu tych, co rozrabiają, a mało zauważa i docenia tych, co są grzeczni. Oby Niesforce nie przestało zależeć.
A Najmłodszy, który został przeniesiony do grupy, która uważana jest za tą najstarszą przestał się tym ekscytować. Zatęsknił już za starszą grupą i za swoją panią. W ramach wyrażania swoich uczuć i przeżyć, okazał swoje rozczarowanie w sposób bardzo konkretny - przestał się do swojej "starej" pani odzywać, obraził się. Ale i tak za nią bardzo tęskni.
Przede mną wyzwania, przed nami wyzwania - spróbujemy to wszystko ogarnąć! No bo któż, jak nie my :)
Dosiu, jestem pewna, że dacie radę!
OdpowiedzUsuńA swoją drogą wyzwania spore, ale skoro problemy zauważone i zidentyfikowane, to droga do rozwiązania też się znajdzie, choć pewnie będzie czasem kręta i wyboista. Wspieram z całego serca Mądra Mamo :*
Dzięki, Olgo, za wsparcie. Też mam nadzieję, że damy radę :D tego się trzymam!
UsuńSłodkie to obrażenie się :)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pani z poprzedniej grupy też się do tego faktu uśmiecha.
:)))
Usuńno pewnie - pani z poprzedniej grupy to najlepszy nauczyciel przedszkolny jakiego spotkałam - wszystko rozumie :)
i się uśmiecha, ale nie lekceważy!
dasz radę... dasz radę... dasz radę... ;)
OdpowiedzUsuńa tak serio - to dasz radę... innej opcji nie ma :)
:****
a już miałam nadzieję ;)
Usuńże samo się zrobi i poukłada
dzięki, Emko, Ty mnie w tym wszystkim doskonale rozumiesz
u mnie też małe smutki
OdpowiedzUsuńkontakty z kolegami bardziej niż z panią
jak tu wytłumaczyć dziecku, że jeszcze nie raz spotka niemi łego kolegę w życiu i po prostu musi się nauczyc z tym borykać
aaaa
Usuńkoledzy i relacje koleżeńskie to jeszcze inna para kaloszy
Rybeńko, ufam, że sobie z tym poradzicie wyśmienicie! Nos do góry!
w dorosłym też..
Usuńostra, dlatego trzeba ćwiczyć od dzieciństwa
UsuńDosia, jak mój Najstarszy nie lubił jednej pani przedszkolanki to na znak protestu kopnął w tyłek tą którą lubił:D Obrażanie jeszcze może być:)
OdpowiedzUsuńU mnie też już zaczęło się odliczanie - byle do końca roku, byle do...
Sollet!!!
UsuńPadłam ze śmiechu! Choć niby wcale nie jest śmieszne. Ale piękne jest to, że doszliście do tego, dlaczego tak się stało!
Chyba też rozpocznę odliczanie :)
jak widać jestem niestała w uczuciach okołoszkolnych ;PPP
Dacie radę - no bo innego wyjścia nie ma.
OdpowiedzUsuńAle jak z paniami da sie współpracować to wspaniale.
Te trzy tygodnie to ciągle rozruch. Przeżywam to na poziomie licealnym... juz zmieniliśmy klasę... (i dobrze, bez wysiłku z naszej strony) ;))
Czy damy, nie wiadomo, ale na pewno będziemy się starać :)
UsuńDosiu, dacie rade, ale choinka, czlowiekowi sie wydawalo, ze jak sam skonczyl ze szkola, to bedzie juz mial spokoj...
OdpowiedzUsuńno choinka :DDD
Usuńchyba dopiero teraz będę wiedziała, co to znaczy szkoła :P
Witam pierwszy raz! ;) śledzę, czytam, wspieram. My póki co ogarniamy rzeczywistość przedszkolną. A tu proszę, rzeczywistość szkolna jak czytam dostarcza równie dużo emocji. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Będę śledzić na bieżąco! Dorota.
OdpowiedzUsuńWitaj Dorotko! (Jakież piękne imię ;)
UsuńZa pozdrowienia, życzenia i dobre słowo bardzo dziękuję.
Rozgość się, proszę.
Może wielkich rzeczy tu nie ma, ale doceniam wszelkie Wielkie Rzeczy!!! :)
Mam nadzieję, że te wszystkie wyzwania Cię nie przerosną. Widzę, że trzymasz rękę na pulsie.
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńTylko ta nadzieja trzyma mnie w pionie.
A rękę trzymam nie tylko na pulsie, ale i na tornistrach, zeszytach, książkach, pojemnikach na śniadania i takie tam ;)
Dosiu - tyle w Tobie ciepła, troski, cierpliwości, mądrości- jestem pewna, że dasz radę.
OdpowiedzUsuńRudziaszku, też mam taką nadzieję, ale nie jest to łatwe, a przekonuję się o tym codziennie
Usuńtak jak napisałaś, początek roku to też trudny okres dla nauczycieli. poznanie każdego z 25-30 dzieci zajmuje trochę czasu. często bez szczerej rozmowy z rodzicem jest to wręcz niemożliwe. dobrze, że poszłaś do pani. ufam, że teraz będzie już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńściskam:*
Wiem, że to nie jest łatwa praca dla nauczycieli. Cieszę się, że tą rozmową skróciłam czas poznawania Niesforka. To może ułatwić wszystkim pracę.
UsuńBędzie lepiej, będzie lepiej.
Dzięki :*
Ja na początku września poszłam do pracy i też mam kryzysy emocjonalne :)))
OdpowiedzUsuńCo za trudny miesiąc, ten wrzesień ;)
UsuńPowodzenia w tej nowej pracy!